2 lata od hemikolektomii
: 19 lis 2016, 10:45
Czołem wszystkim
Za namową żony i w sumie też sam z siebie stwierdziłem, że przedstawię swoją niestety niezbyt kolorową historię z chorobą. Mam nadzieję, że da to powera dla mnie i innym chorym w walce o zdrowie. Nie poddawajmy się
Przejalem CD po mamie. Postęp choroby był ekspresowy. Szybka utrata wagi, bóle, w zasadzie nie wiedziałem co to remisja. Po 4 msc od pojawienia się choroby zacząłem kuleć na prawą nogę. Potem był przykurcz w biodrze taki, że pójście do toalety to było wyzwanie. Wejście do wanny, ogółem stanie na nogach była masakrą. Chodziłem pochylony tak,że tylek był mało co wyżej niż głowa. Nie mogłem wyprostować prawej nogi ze względu na okropny ból w stawie. Były wizyty u reumatologow, ale każdy rozkladal ręce, aż pewien ortopeda wziął mnie na swój oddział do szpitala. Okazało się że jelito miało przetokę i ropien. Ropa splywala do stawu biodrowego gdzie powstało zapalenie. Założono drenaż. Było lepiej, ale bez wielkiej rewelacji. Po 4 msc z drenem zaczął się robić guz w pachwinie. Był to zbiornik ropy który pękł i w zasadzie ropa wydobywala się pachwina, do drena i między rurką drenażu, a skórą.
W końcu wzięto mnie na oddział chirurgii USK. W tym momencie byłem zupełnie zrezygnowany, niewyspany od 2 tygodni bo ten czas spędziłem w pozycji siedzącej, nie szło się nawet położyć.
Żona (wielkie ukłony dla niej za cierpliwość i miłość) poinformowała mnie po zabiegu, że operacja trwała 6h, gdyż ogółem było co czyścić. Ropa w jamie brzusznej byłą w zasadzie wszędzie. Wycięto końcowy odcinek jelita cienkiego, zastawke i część grubego. Po 5 dniach od operacji dostałem jakiś malutki kleik na sprobowanie. Stopniowo wprowadzano pokarm. Po wpisaniu do domu, czyli ok 2 tyg od operacji myślałem że zjem konia z kopytami. Mega apetyt... Jakbym nie jadł od miesiąca
z wagi 46kg zrobiło się po kilku msc 60 kg.
W końcu mogłem ubrać się i pójść z psem na spacer czy po głupie bułeczki do sklepu. Było to coś niesamowitego. Jakiekolwiek bóle znikły, zupełnie jak u zdrowej osoby.
Waga wróciła do normy, ok 65kg. Po odstawieniu sterydów z przed operacji zdrowie powróciło na tyle, że mamy obecnie 11 msc synka.
Ostatnio dopatrzylem się oznak krwi i ciemniejszego stolca. Innych zjawisk czyli wzdymania, bólu jelit brak. Po kontakcie z lekarzem przyjmuję debretin, kreon i hemorol, mam się mocno obserwować. Na początku grudnia mam kolejkę na kolonoskopie w szpitalu mswia w Białymstoku. Boję się, że coś znowu może się dziać, jednak jestem dobrej myśli. Mam i muszę żyć, pomagać żonie i maluchowi. Nie mogę się poddać.
Dziękuję za wytrwałość w czytaniu mojej historii i życzę wszystkim dużo zdrówka bo tylko to jest najważniejsze.
Pozdrawiam

Za namową żony i w sumie też sam z siebie stwierdziłem, że przedstawię swoją niestety niezbyt kolorową historię z chorobą. Mam nadzieję, że da to powera dla mnie i innym chorym w walce o zdrowie. Nie poddawajmy się

Przejalem CD po mamie. Postęp choroby był ekspresowy. Szybka utrata wagi, bóle, w zasadzie nie wiedziałem co to remisja. Po 4 msc od pojawienia się choroby zacząłem kuleć na prawą nogę. Potem był przykurcz w biodrze taki, że pójście do toalety to było wyzwanie. Wejście do wanny, ogółem stanie na nogach była masakrą. Chodziłem pochylony tak,że tylek był mało co wyżej niż głowa. Nie mogłem wyprostować prawej nogi ze względu na okropny ból w stawie. Były wizyty u reumatologow, ale każdy rozkladal ręce, aż pewien ortopeda wziął mnie na swój oddział do szpitala. Okazało się że jelito miało przetokę i ropien. Ropa splywala do stawu biodrowego gdzie powstało zapalenie. Założono drenaż. Było lepiej, ale bez wielkiej rewelacji. Po 4 msc z drenem zaczął się robić guz w pachwinie. Był to zbiornik ropy który pękł i w zasadzie ropa wydobywala się pachwina, do drena i między rurką drenażu, a skórą.
W końcu wzięto mnie na oddział chirurgii USK. W tym momencie byłem zupełnie zrezygnowany, niewyspany od 2 tygodni bo ten czas spędziłem w pozycji siedzącej, nie szło się nawet położyć.
Żona (wielkie ukłony dla niej za cierpliwość i miłość) poinformowała mnie po zabiegu, że operacja trwała 6h, gdyż ogółem było co czyścić. Ropa w jamie brzusznej byłą w zasadzie wszędzie. Wycięto końcowy odcinek jelita cienkiego, zastawke i część grubego. Po 5 dniach od operacji dostałem jakiś malutki kleik na sprobowanie. Stopniowo wprowadzano pokarm. Po wpisaniu do domu, czyli ok 2 tyg od operacji myślałem że zjem konia z kopytami. Mega apetyt... Jakbym nie jadł od miesiąca

W końcu mogłem ubrać się i pójść z psem na spacer czy po głupie bułeczki do sklepu. Było to coś niesamowitego. Jakiekolwiek bóle znikły, zupełnie jak u zdrowej osoby.
Waga wróciła do normy, ok 65kg. Po odstawieniu sterydów z przed operacji zdrowie powróciło na tyle, że mamy obecnie 11 msc synka.
Ostatnio dopatrzylem się oznak krwi i ciemniejszego stolca. Innych zjawisk czyli wzdymania, bólu jelit brak. Po kontakcie z lekarzem przyjmuję debretin, kreon i hemorol, mam się mocno obserwować. Na początku grudnia mam kolejkę na kolonoskopie w szpitalu mswia w Białymstoku. Boję się, że coś znowu może się dziać, jednak jestem dobrej myśli. Mam i muszę żyć, pomagać żonie i maluchowi. Nie mogę się poddać.
Dziękuję za wytrwałość w czytaniu mojej historii i życzę wszystkim dużo zdrówka bo tylko to jest najważniejsze.
Pozdrawiam
