Będę jednak wdzięczny za jakieś porady, dostęp do jakichś statystyk...
Czy są jakieś badania mówiące o tym, ilu z chorujących dochodzi do tych najcięższych etapów, zaostrzeń. Znacie przypadki, że ktoś od lat przechodzi to lekko i znośnie?
U mnie wygląda to tak: Jakiś miesiąc temu w kale pojawił się krew. Początkowo pomyślałem, ze to hemoroidy. Leczyłem to czopkami 2,3 tygodnie, ale krew jak byłą tak jest.
Dobra - wizyta i internisty, ta skierowanie do chirurga, bo najszybciej dostepny - skierowanie na kolonoskopie. Wynik: żadne hemoroidy, a najprawdopodobniej zapalenie jelita, odcinek ok. 35 cm.
Wizyta u gastroenterologa po paru dniach. Pan mało przyjemny, ale chce jakiejkolwiek pomocy jak najszybciej, więc niech już będzie, bo gastrologa od ręki to nie tak łatwo...
Orzekł, że czekamy na wyniki histopatologiczne ( te za jakieś 3,4 tygodnie). Wszystko jednak wskazuje na wzjg, zapisał Sulfasalazin EN Krka (2 tab. 3 razy na dobę) oraz czopki Pentasa.
Zlecił też badanie kalprotektyny w kale, kolejną morfologię (internistka zleciła 2 tyg. temu i wyniki ponoć okej, jedynie CRP lekko podwyższone - 5,79 a norma 0-5, więc niewielki odchył) oraz USG jamy brzusznej.
Jak wygląda u mnie ten miesiąc. Krew w kale, czasem sama krew. 3-4 razy dziennie odwiedzam toaletę. Dopiero od jakiegoś tygodnia zaczął pobolewać mnie brzuch po jedzeniu (jadłem normalnie, wszystko co dotychczas). Teraz mam nakaz jeść ubogoresztkowo i lekkostrawnie, dziś stosuję pierwszy raz i zero bólu.
Boję się, że kiedyś tak lekko już jednak nie będzie...
