Na dodatek zaobserwowałem jeszcze inną anomalię. Moje smaki zmieniają się w zależności od miejsc, których przebywam. W tym roku ponad miesiąc byłem w Norwegii i mogłem jeść praktycznie wszystko - hot-dogi, czekolady spaghetti nie były mi straszne. Co więcej pracowałem po 12 godzin dziennie, więc obiady były zwykle koło 22, a w międzyczasie kanapki i zupki chińskie byle szybko... Na takiej "diecie" przytyłem 3 kilo, ale też jadłem 2 razy więcej.
Teraz apetyt minął, a co gorsza to co wtedy było dobre zaczęło szkodzić, albo nie smakuje. Nie wiem jak to możliwe
