Hej!
Jak tam po świętach, bo ja mam się całkiem nieźle... Zastosowałam taką taktykę jak mówiłam...tzn. wszystkiego po troszku... Hihihi i się udało... Jest o.k. A jak u Was?
Pozdrowionka.
ja sobie pofolgowalem jak tylko moglem, obzarlem sie, bo objedzeniem tego nie mozna nazwac i o dziwo czuje sie dobrze (na nowych lekach sulfasalazyna i encorton - mesalazyna wogole nie dzialala...)
ja calkiem w miare, z tym ze probowalam wszystkiego ale po trochu, jedynie makowiec troche za bardzo sie dal we znaki, ale poza tym nawet bigos probowalam, z tym ze biegunki tak jak zwykle byly, jak zwykle krew, ale to juz przeciez"normalka".....pozdrawiam!
p.s. najlepiej mi wchodzil pasztet, wlasnej roboty i grzybowa mniam, mniam
U mnie całkiem sympatycznie !! Nic sobie praktycznie nie odmówiłam....pychotka na całego....być może słowa mojej pani doktor zrobiły swoje ( 19 grudnia usłyszałam dalsza remisja ) więc czemu nie....
Było super szkoda że tak krótko...Ale co tam teraz sylwester przed nami....
Ja próbuję wszystkiego tyle, że z umiarem !!
POZDRAWIAM GORĄCO.... i życzę wszystkim smacznego !
z tego co poczytalam, widze, ze umiar uchronil nas od naglego zaostrzenia....dzieki Bogu, choc nasze jelita lubia platac figle i czasami bez wczesniejszego powodu, daja popalic
Boze ja do tej pory krokieciki, kapustka z grochem, wczoraj i dzisiaj golabki..... Mam nadzieje ze to przetrzymam...
Ale chyba mi sie zoladek rozszerzyl, bo teraz moglabym jesc i jesc...