Nawet w tym wątku
http://crohn.home.pl/forum/viewtopic.ph ... 49#p414549
Mamcia pisze:Jest wyborem jeśli działa, a alternatywa to hydrokortyzon, który z j.g prawie się nie wchłania. Zapraszam do poradników.
A w wątku o wlewkach:
http://crohn.home.pl/forum/viewtopic.ph ... 31#p410431
Mamcia pisze:Hydrokortyzon z jelita grubego praktycznie się nie wchłania. Czyli tak jak alex0101 pisze.
Jeśli chodzi o skutki uboczne tych wlewek, to zazwyczaj jest to określone jako "minimal systemic exposure", np. tutaj:
CORTICOSTEROIDS
Like suppositories, steroid enemas can reduce inflammation of the distal colon and rectum with minimal systemic exposure.
Po polsku jest tylko taka ogólna farmakokinetyka hydrokortyzonu, ale wnioski można wyciągnąć:
Podawany miejscowo hydrokortyzon przenika przez skórę i ulega kumulacji w naskórku i skórze właściwej. Zasięg penetracji do skóry zależy w znacznym stopniu od okolicy skóry. Jedynie niewielka ilość hydrokortyzonu wchodzi do krwioobiegu ze skóry właściwej, jednakże nie powoduje żadnych układowych działań niepożądanych. Po podaniu miejscowym, wchłanianie hydrokortyzonu przez błonę śluzową odbytnicy jest znacząco większe niż przez normalną skórę. Jednakże, po podaniu dawek leczniczych towarzyszący wzrost stężenia we krwi jest krótkotrwały z poziomami maksymalnymi sięgającymi dolnej granicy zakresu fizjologicznego. Nie występują układowe działania niepożądane, jak również nie ma on wpływu na regulację hormonalną.
Ale oczywiście te wlewki i tak trzeba stosować ostrożnie i pod kontrolą, na pewno nie długotrwale w sposób ciągły, bo różnie może być, każdy inaczej reaguje, mogą być jakieś
miejscowe działania niepożądane itd.
A jeśli chodzi o praktykę i realne życie

to mąż po wlewkach nie miał kompletnie żadnych skutków ubocznych - mimo, że miał je w szpitalu podawane specjalną kanką aż do końca zstępnicy, więc działały na bardzo dużą powierzchnię jelita, w dodatku z krwawiącą, owrzodzoną błoną śluzową z nadżerkami itd.
Domowe wlewki też robił wiele razy i żadnych działań niepożądanych - za to wyraźnie uspokajały objawy CU.
A po dożylnym hydrokortyzonie to od razu bezsenność, kołatania serca, zawroty głowy, musieli podawać więcej potasu, żeby znowu do hipokaliemii nie doszło oraz podskórne zastrzyki z heparyną przeciw zakrzepom.
Na szczęście tylko 10 dni dostawał te kroplówki, już po 5 dniach zaczęły pomagać, a po kolejnych 5 już znaczna poprawa - to swoją drogą była niewiarygodna ulga, bo już mieli mu przetaczać koncentrat krwinek czerwonych i zaczęły się wzmianki o operacji

(10 dni to zazwyczaj max podawania Corhydronu dożylnie)
Stopniowo zmniejszali dawkę tego ogólnego hydrokortyzonu, zostały tylko wlewki i wszystkie niepożądane efekty uboczne szybko ustąpiły, więc wniosek dla mnie jest jasny
Na razie jest na tyle dobrze, że wlewki nie są potrzebne, ale jeśli pojawi się krew lub ogólnie się pogorszy, to zapewne wróci do takiej 7-10-dniowej kuracji.
Ja się bardzo cieszę, że to działa na niego, bo to oznacza brak zmartwień o te wszystkie nieciekawe atrakcje posterydowe.
Wiadomo, że każdy woli łykać tabletki niż się męczyć i cudować z wlewkami..., ale cóż
