Bywam tu rzadko, ale w temacie muszę się wypowiedzieć, może komuś coś się naświetli.
Tytułem wstępu - chodziłam od zeszłego roku od maja na siłownię, z czasem ćwiczyłam tak długo i tam intensywnie, że dopóki nie poczułam, że zaraz zwrócę śniadanie to nie przestawałam ćwiczyć. i po którymś intensywnym treningu w czerwcu br. poczułam, że coś z moimi jelitami nie tak - zwaliłam to na karb intensywności. Od razu intensywna dieta, rezygnacja z ćwiczeń i tak do teraz... Krążki zaczęłam stosować jakoś w kwietniu, bo po wszelkich tabletkach niemiłosiernie bolała mnie głowa w przerwach stosowania, pomyślałam, że to będzie coś akurat dla mnie - i fakt, bóle głowy jak ręką odjął, a wierzcie - bolało tak, że prawie waliłam głową w ścianę.
I wczoraj siedzę sobie i rozmyślam i jak mnie nie łupnie idea, normalnie napadła mnie taka żaróweczka - przecież jestem na bardzo restrykcyjnej diecie od ponad 3 miesięcy, a tutaj poprawa jest naprawdę słabiutka, mimo dodatkowych czopków, które wcześniej pomagały bardzo szybko. I to musi być to, jednak Ring nie dla mnie, być może po ciąży antykoncepcja hormonalna jest nie dla mnie

a ja tak bardzo boję się kolejnej ciąży, że o ile byłam w stanie znosić jako tako te bóle głowy, to z jelitami nie ma żartów...
I teraz dokończę krążek, tym bardziej, że zrobiłam myk, żeby przesunąć miesiączkę, a potem adieu zabezpieczeniom hormonalnym - najwyżej okaże się, że to nie to, a wrócić zawsze mogę...
Więc podsumowując - mnie Nuva Ring zaszkodził
