Witam! Ja mialam strasznego dola po trzecim pobycie w szpitalu, kiedy maz zajmowal sie domem i mna. Duzo plakalam, nie wierzylam w siebie i nawet zaproponowalam mezowi rozwod, taka sie czulam niepelnowartosciowa

Teraz mam juz inny stosunek do choroby, potrafie zartowac ze swoich dolegliwosci. Rodzina, znajomi i najblizsze towarzystwo w pracy wiedza o chorobie i moich dolegliwosciach. Oprocz meza nie mam forow w obowiazkach, zreszta zawsze bylam uparta i silna

Po poczatkowym ochlodzeniu stosunkow ze znajomymi [nieumiejetnosc zrozumienia istoty przewleklej choroby, problem z menu] teraz jest OK, a imieniny czy inna impreza przestala byc zmora dla gosci i dla mnie. Duzo zartuje na temat menu, kiedy jestem w restauracji
