Szacunek religijny
: 25 sie 2007, 15:50
Witam..
Każdy z Nas ma zagwarantowaną wolność religijną...prawo wyboru czy chce wierzyć i jeśli tak to w co...
Ja do 15 roku życia byłam wierzącą i praktykującą katoliczką.. czasami popadałam nawet w skrajności...zwłaszcza przed bierzmowaniem... bywałam w kościele conajmniej 2 razy w tygodniu...czasami nawet codziennie...potrafiłam wstać o 4, żeby iść na 5 do kościoła..Czytałam Biblię..modliłam się codziennie...2 razy w miesiącu szłam do spowiedzi...jak trzeba było częściej (w moim mniemaniu) to szłam...Bierzmowanie i wiele innych wydarzen sprawiło że zaczęłam się zastanawiać nad sensem istnienia kościoła..i Boga...uświadomiłam sobie że nie istnieje..Po prostu Go nie ma..
Część rodziny zaakceptowała mój ateizm..I co najdziwniejsze Babcia (która moim zdaniem jest największą katoliczką w mojej rodzinie) pozwoliła mi dokonać tego wyboru. Szanuje go..
Niestety nie wszyscy to uszanowali... w okresie gdy otwarcie przyznałam się do ateizmu zmarł mój Dziadek...Co tydzień rodzina zamawiała msze za Niego...na pogrzeb poszłam..to co innego...ale przy tych cotygodniowych mszach się buntowałam...
Jestem pełnoletnia...mam prawo wyboru..niestety moja rodzina nie potrafiła tego uszanować...słyszałam że widocznie nie Kochałam tak bardzo Dziadka,skoro nie mogę iść się za Niego pomodlić...że jestem złą córką,chrześniaczką,kuzynką,siostrą..że jestem aspołeczna i antyrodzinna...
Dla świętego spokoju chodziłam...choć to wszystko odbijało się na moim 'Ja'
W kościele nie klękałam..nie modliłam się i nie robiłam znaku krzyża..po prostu siedziałam...i wstawałam..gdy zwracali mi uwagę ostentacyjnie wyjmowałam telefon i bawiłam się komórką..
Słyszałam wtedy że nie szanuję ich , Dziadka i Kościoła..że jestem heretyczką..że nie chcą słuchać o tym że nie wierzę...Zmuszając mnie mieli świadomośc że się nie modle..byłam tam jako figurantka,bo co by ludzie powiedzieli..(malutka miejscowośc w której wszyscy się znają) że Ona nie chodzi do kościoła..chodziło o to żebym sprawiała dobre wrażenie..
Moja Ciocia powiedziała kiedyś 'Skoro nie wierzysz - ok..ale do Kościoła mogłabyś pójść..nie kazę Ci się modlić,po prostu chciałabym żebyś tam była'
Kiedyś Mama powiedziała mi że mogę sobie nie wierzyc, ale mam szanować to że Oni wierzą...I w tym momencie uderzające jest to że katolicy wymagają szacunku dla swojej wiary ale sami nie szanują innych...
Chcieli abym szanowała ich wiare, ale nie szanowali mnie i moijego ateizmu,zmuszając mnie do chodzenia na msze...
Często słyszę : 'Nie wierzysz,dobrze...ale nie mów o tym..my wierzymy i nie chcemy słyszeć tego co mówisz'...
Ale nikt nie pomyśli o tej drugiej stronie...Oni wierzą,dobrze..ja nie i nie chce o tym słuchać..
Ateiści są w mniejszości i tak naprawdę nie są szanowani...
Uważamy się za tolerancyjny naród a nie potrafimy akceptować wyborów naszych bliskich..
Czy Wy mieliście jakieś doświadczenia związane z brakiem szacunku dla Waszej wiary/wyboru/postępowania ?
Każdy z Nas ma zagwarantowaną wolność religijną...prawo wyboru czy chce wierzyć i jeśli tak to w co...
Ja do 15 roku życia byłam wierzącą i praktykującą katoliczką.. czasami popadałam nawet w skrajności...zwłaszcza przed bierzmowaniem... bywałam w kościele conajmniej 2 razy w tygodniu...czasami nawet codziennie...potrafiłam wstać o 4, żeby iść na 5 do kościoła..Czytałam Biblię..modliłam się codziennie...2 razy w miesiącu szłam do spowiedzi...jak trzeba było częściej (w moim mniemaniu) to szłam...Bierzmowanie i wiele innych wydarzen sprawiło że zaczęłam się zastanawiać nad sensem istnienia kościoła..i Boga...uświadomiłam sobie że nie istnieje..Po prostu Go nie ma..
Część rodziny zaakceptowała mój ateizm..I co najdziwniejsze Babcia (która moim zdaniem jest największą katoliczką w mojej rodzinie) pozwoliła mi dokonać tego wyboru. Szanuje go..
Niestety nie wszyscy to uszanowali... w okresie gdy otwarcie przyznałam się do ateizmu zmarł mój Dziadek...Co tydzień rodzina zamawiała msze za Niego...na pogrzeb poszłam..to co innego...ale przy tych cotygodniowych mszach się buntowałam...
Jestem pełnoletnia...mam prawo wyboru..niestety moja rodzina nie potrafiła tego uszanować...słyszałam że widocznie nie Kochałam tak bardzo Dziadka,skoro nie mogę iść się za Niego pomodlić...że jestem złą córką,chrześniaczką,kuzynką,siostrą..że jestem aspołeczna i antyrodzinna...
Dla świętego spokoju chodziłam...choć to wszystko odbijało się na moim 'Ja'
W kościele nie klękałam..nie modliłam się i nie robiłam znaku krzyża..po prostu siedziałam...i wstawałam..gdy zwracali mi uwagę ostentacyjnie wyjmowałam telefon i bawiłam się komórką..
Słyszałam wtedy że nie szanuję ich , Dziadka i Kościoła..że jestem heretyczką..że nie chcą słuchać o tym że nie wierzę...Zmuszając mnie mieli świadomośc że się nie modle..byłam tam jako figurantka,bo co by ludzie powiedzieli..(malutka miejscowośc w której wszyscy się znają) że Ona nie chodzi do kościoła..chodziło o to żebym sprawiała dobre wrażenie..
Moja Ciocia powiedziała kiedyś 'Skoro nie wierzysz - ok..ale do Kościoła mogłabyś pójść..nie kazę Ci się modlić,po prostu chciałabym żebyś tam była'
Kiedyś Mama powiedziała mi że mogę sobie nie wierzyc, ale mam szanować to że Oni wierzą...I w tym momencie uderzające jest to że katolicy wymagają szacunku dla swojej wiary ale sami nie szanują innych...
Chcieli abym szanowała ich wiare, ale nie szanowali mnie i moijego ateizmu,zmuszając mnie do chodzenia na msze...
Często słyszę : 'Nie wierzysz,dobrze...ale nie mów o tym..my wierzymy i nie chcemy słyszeć tego co mówisz'...
Ale nikt nie pomyśli o tej drugiej stronie...Oni wierzą,dobrze..ja nie i nie chce o tym słuchać..
Ateiści są w mniejszości i tak naprawdę nie są szanowani...
Uważamy się za tolerancyjny naród a nie potrafimy akceptować wyborów naszych bliskich..
Czy Wy mieliście jakieś doświadczenia związane z brakiem szacunku dla Waszej wiary/wyboru/postępowania ?