od długiego czasu (rok na pewno) mam problem z szyją - mam ataki bólu szyi po tylnej/lewej stronie. Ataki przychodzą nagle i trwają ok 10-15 min. Jest to ból który mnie całkiem obezwładnia, muszę się położyć i przeczekać.. Przychodzi i odchodzi. Myślałam, że to może nerwoból jakiś ale niestety pojawia się kiedy chce, nawet w środku nocy, na plaży czy przed tv.
Do tego od dwóch-trzech tygodni doświadczam śmiesznych rzeczy - mam w nocy jakby halucynacje.. Wydaje mi się że coś biega po pokoju, że pies siedzi na stole.. Ale jest to tak realne że wstaje żeby psa zdjąć, że latam latarką za tym czymś co biegało po pokoju.. Niestety to się nasila.. Wczoraj aż dwa razy wstawałam bo coś gdzieś było. A ostatnio chciałam pogłaskać banana bo myślałam, że to mój piesek.. Zabawne ale coraz mniej

Zrobiłam rtg szyi - opis - kręgosłup ustawiony kyfotycznie. Nieznacznie obniżony krążek międzykręgowy na poziomie c5-c6. Według mojej internistki dyskopatia i powód moich bóli (o halucynacjach nic nie wie).
Byłam u neurologa.. o ile można tak tego kogoś nazwać - powiedziała że nic mi nie jest i że: 1.proszę przyjść jak się powtórzy - mówię, że miałam nawet dziś w nocy atak bólu.. Aha. 2. to proszę wziąć przeciwbólowy jak się pojawi - mówię, że nawet nie zdąży zadziałać.. 3. to niech pani przyjdzie jak się pogorszy. ehhh
Co myślicie? Na pewno pójdę skonsultować się z innym neurologiem.. w końcu my cudaki uparci jesteśmy
