Właśnie zakończyłem swój "urlopik" (w cudzysłowiu bo odpocząłem w cudzysłowiu) no i trakcie jego niestety złapało mnie coś dziwnego. Ostatni raz takie coś miałem jakieś 7 lat temu i do tego jednorazowo.
A mianowicie. Pewnego pięknego popołudnia złapał mnie straszny ból po lewej stronie pleców,pod żebrami. Od razu się przestraszyłem bo takie objawy kojarzę z niedrożnościami, które do operacji w 98r miewałem. Idąc jednak innym tokiem myślenia (mianowicie jakiej 5mcy temu na USG urolog stwierdził mi kamień w nerkach wielkości ok.7mm czyli praktycznie nieusuwalny drogami moczowymi) zacząłem kojarzyć to z atakiem kamicy nerkowej. Byłem akurat w moim rodzinnym domu a że moja mama jest pielęgniareczką więc skończyło się na zastrzyku z papaweryny i ketonalu.... no i puściło. Następnego dnia zrobiłem sobie po poerwszym sikaniu badanie moczu - no i wyszły czerwone krwinki i masę moczanów. No i to wskazywało na kamień, ale.... poszedłem na USG i tam nic nie widać

NO i od tamtego czasu zacząłem się zastanawiać gdzie jest pies pogrzebany. Czy to rzeczywiście nie są niedrożności. Fakt faktem na ostatnim pasażu zwężenia miałem, bulgoty słyszę w brzuchu, ale jakoś z tym żyję a kolejna operacja wywróciła by mi moje życie do góry nogami. Co najgorsze zaczyna mnie conieco pobolewać w tym boku kiedy coś czasami zjem. No dzisiaj np. czułem bok po zwykłej zupie.
Nie wiem po co to piszę, chyba mam po prostu nadzieję, że ktoś ma podobne bóle i może się podzielić swoimi spostrzeżeniami?
Wiem że najlepiej iść do lekarza, ale... daleko mam do niego to raz, a dwa że strasznie gorący okres w pracy i nikt mi nie da znowu urlopu.
Pozdrawiam Was wszystkich
Krzysiek