Mnie także dopadł łobuziak dokładnie 03.11, potwierdzony testem 12.11, ale dzięki Bogu obszedł się ze mną łagodnie. Poza ogólnie gorszym samopoczuciem, lekkim bólem głowy i osłabieniem podobnymi jak przy przeziębieniu, utratą smaku i węchu (to mi się zdarzyło pierwszy raz w życiu), oraz w 11-12 dniu objawów - skokiem ciśnienia do 170/100 - obyło się na szczęście bez problemów. Nie miałem ani gorączki, ani bólu mięśni, ani też kaszlu. A powiem szczerze, że pod względem "jelitowym" - to nawet wręcz lepiej mi było niż zazwyczaj

. Tym bardziej mnie to cieszy bo mam 49 lat, leczone nadciśnienie, nadwagę i zdiagnozowanego Crohna od 5-6 lat. A na dodatek problem (jak nam wszystkim wiadomo) z dostępem do Mesalazyny. Jeśli kogoś - nie daj Bóg - dopadnie koroniasty, to życzę mu tak łagodnego przebiegu. Głowa do góry, będzie wszystko dobrze. Najważniejsze unikać stresu i dużo odpoczywać. Pozdrawiam