Dziewczyny, chciałabym wam powiedzieć żebyście się tak nie denerwowały bo nie jest z nami aż tak źle.
Ja też umierałam ze strachu całą ciążę bo po 3 poronieniach, wyrzyganiu 9kg w tej ciąży, zaostrzeniu, skurczach od 18tc, plamieniach codziennych od 1 stycznia do połowy kwietnia (chwilowo ustały), kilkumiesięcznym leżeniu, małej masie dziecka, cytomegalii, nadczynności tarczycy i anemii też byłam w ciągłym stresie.
A od 6 kwietnia leżę w szpitalu położniczym i naoglądałam się różnych przypadków. Mąż opieprza mnie, że latam tu jak przecinak zamiast leżeć, ale ja jak patrzę na inne dziewczyny to czuję sie mega zdrowa przy nich. Najpierw leżałam z taką co lała się z niej krew i oczywiście leżała z basenem więc byłam jej niańką bo jak rodziny nie ma to nawet herbaty nikt jej nie poda czy pomidora z lodówki. A teraz zmieniłam salę i mam kolejną leżącą do opieki

Skończyła 30tc, a od 17tc ma wstrzymywany poród, ciągle hamują skurcze i leży już tyle tygodni na płasko, nawet do jedzenia nie może podnieść oparcia łóżka bo dziecko może jej po prostu wypaść, mała wypycha jej już nawt pessar główką, a ona czuje główkę dziecka w pochwie i jak się wody w pochwie przelewają przy kazdym ruchu malutkiej. Nawet ma zakazane normalne wypróżnianie z parciem bo mogłaby wypchnąć córkę. Jest mega szczęśliwa, że udało jej się skończyć 30tc, a lekarze mówią, że wytrzyma jeszcze max 2 tygodnie bo dziecko rośnie i wypycha się coraz bardziej. A ona to nie wiem jak do siebie dojdzie, ma zanik mięśni, same kości powleczone skórą, no i jak tu wstać, albo nawet usiąść po tylu miesiącach leżenia.
A mi dali już sterydy na płucka dla Adusi (chyba jednak zostanie Adrianna). 2 tygodnie dostawałam zastrzyki z żelaza, zrobili badania i okazało się ze nic nie pomogły bo hemoglobina niższa niż przed przyjazdem do szpitala. Jutro mają zadecydować czy przetaczać krew. Ale ogólnie czujemy się dobrze

Tylko nie mogę odstawić leków rozkurczowych bo próbowali i niestety mam skurcze, chyba macica mi się od nich uzależniła...
Trzymajcie się dziewczyny zdrowo!