Składanie "zamówienia" na testy: wiąże się z wypisaniem wszystkich chorób jakie się posiada jak i też leki jakie się bierze. W opisie będą odpowiednie odniesienia, które opisuje się biorąc pod uwagę historię klienta.
Eliminacja tylu składników może być szokiem, bo co w końcu jeść? - jednak kiedy się je wszystko, to pod określeniem WSZYSTKO są jednak tylko trzy rzeczy: mąka biała, nabiał, jajka - w różnych konfiguracjach.
TRZYMANIE DIETY: zasada jest taka, że jeść można to co jest na zielono jak i to czego badaniem nie objęto - za wyjątkiem dodatków w opisie badania. Jednak wyłączenia nie dotyczą samych produktów w czystej postaci. Idąc tym tropem mógłbym kupić sobie makaron bezjajeczny w sklepie bezglutenowym - NIE MOGĘ!, a to ze względu na dodatek do niego włókien grochu (po co nie wiem).
Eliminacja składników jak i czytanie etykiet to podstawa. Zasadą w składach na etykiecie jest również odrzucenie nieokreślonej substancji. Np skład czekolady gorzkiej (mlecznej nie moge) zawiera LECYTYNĘ. Wyłączenia na nią nie mam, jednak z czego ta lecytyna, bo może być ze soi - nie mogę, a może być ze słonecznika - mogę.
Opis składników musi być jasny jeśli chodzi o pochodzenie wymienionego składnika. Jeśli coś jest nie jasne to odrzucamy.
PRZYJMOWANE LEKI - eliminacja składników dotyczy również lekarstw jakie chcemy brać. Wysoki poziom przeciwciał na kukurydze nie pozwala bowiem zażywanie IBUPROMU - w składzie są związki kukurydzy - po jednej tabletce moja żonka miała ogromny katar przez trzy dni

Nie wiem, czy w każdym przypadku ta zasada obowiązuje, ale przynajmniej jeśli chodzi o nas to notatka o ŚLADOWYM WYSTĘPOWANIU jakiejś zakazanej substancji może być w naszym przypadku ignorowana - jednak jeśli ktoś miałby celiakię to te produkty z notką o glutenie są odrzucane.
składy produktów: niestety produkt gotowy bez żadnych wypełniaczy i spulchniaczy jest trochę droższy. Dotyczy to szczególnie kiełbas, wędlin. W składach jest fruktoza, soja i inne badziewie, które nie znajdują naszego zainteresowania - mojego, bo żonka soję może jeść.
Luki w stosowaniu diety mogą powodować, że przebywanie na niej nie daje efektów - a jak widać trzeba być bardzo dociekliwym i szczegółowym, aby nie zjeść jakiejś domieszki. Dlatego na początku zaleca się jedzenie tylko tego na co testy wyszły ZIELONE i produkty z podobnej rodziny.
Problemem jest to o czym w jednym z postów pisała Mamcia kiedy wszystko lub większość wyjdzie na czerwono. Alternatywą jest zrobienie szerszego panelu - co niestety wiąże się z kosztami, ale paneli również jest ograniczona ilość....
-------------------------------------------
efekty diety
po miesiącu stosowania przestałem brać leki na alergie wziewną i cały sezon minął bez smarkania, swędzenia i kichania będąc również na wsiach i łąkach.
Ze strony jelit - ŻADNYCH dolegliwości. Niestety załatwiać się musiałem nadal z ostrożnością, bo zawartość była w konsystencji będącej w stanie stłuc porcelanę sedesową.
Pochłanianie ogromnych ilości węglowodanów obudziło grzybki, więc razem z żonką stosowaliśmy zabiegi "odgrzybiania" - w postaci brania oleju z oregano przez trzy miesiące. W ostatnim miesiącu wprowadziliśmy probiotyki, stopniowo do dawki ok 15 mld dziennie - starannie odliczone

Przyjmowanie oleju bardzo odczułem. Gazy i takie tam... nawet jakby częste bulgotania, ale takie jak u zdrowych. Ustało i unormowało się. Natomiast probiotyki wpłynęły na konsystencje ładunku aplikowanego do sedesu... wreszcie jest takie jakie powinno być.
Do tego stosuję jeszcze kiszone buraki i sok z nich - ale to około od tygodnia.
Jakieś pytania czy cuś to proszę, odpowiem w miare zaglądania tutaj.