
czytamy; Od dawna wiadomo, że kontakt z kotem działa uspokajająco, zmniejsza stres. Głaskanie zwierzęcia, jego monotonne, głębokie mruczenie i rozmaite kocie zaśpiewy wpływają kojąco na osoby nerwowe. Wpływa to na obniżenie ciśnienia, cholesterolu i trójglicerydów we krwi, a co za tym idzie - redukuje ryzyko chorób układu krwionośnego (np. ryzyko zawału spada o 3 procent). Koty mogą pomóc w uśmierzaniu bólu, gdyż wyczuwają bolesne miejsca na ciele i układają się na nich. Ma to związek z tym, że sierść kota jest najonizowana ujemnie, a chore miejsca dodatnio. Kładąc się na bolących miejscach, kot neutralizuje szkodliwe jony.
Mam 2 przygarnięte kotki siostry; Ździsławke i Bambelke. z powyższej tezy o felinoterapii moje kotki zawsze się na mnie kładą jak jestem kiepski i bardzo burczą czytaj mruczą. Były też takie sytuacje że niewątpiwie kładły się na brzuchu właśnie z tej strony gdzie mnie bolało co akurat nie oznaczało dla nich wygodnej pozycji. Poprostu w magiczny sposób wyczuwają co jest źle. Jak miałem zatory to siadałem na noc w fotelu z kocem bo spać się nie dało to Bambelek wskakiwał na kolana i leżał oparty o brzuch mrucząc tak natarczywie głośno jak traktor że po jakimś czasie jakby od tych jego wibracji ból przechodził i jelito się odtykało. Także niesamowicie wyczuwają nastroje. Jak jest źle lub smutno to wskakują zaraz i dają tzw czółko czyli bęc futrzaną głową w czoło, nie jesteś w stanie się nie roześmiać po takim diktum;) A Bambelka to w ten sposób codziennie rano się obowiązkowo wita. Nie wyobrażam sobie życia bez kotów a mam je od 4 lat. Wątpie żebym był w tak dobrym stanie bez nich. Przy mojej ultra nervovej pracy to niesamowita odtrutka i pomoc. No to narazie tyle z mojej zagrody, piszcie co u was ociepla domostvo.
dodaje foto poglądowe z terapi kotami, zdechlak pod spodem to ja

