Post
autor: Baby » 10 lut 2013, 22:44
sylwia78, dolegliwości jelitowe mam od 12 lat. Zaczęło sie od zapalenia błony śluzowej żołądka, HP i biegunek. Wylądowałam w szpitalu. Po gastroskopii włączono leczenie na stan zapalny. Potem dostałam skierowanie do poradni gastrologicznej w szpitalu Praskim. Gastrolog z poradni skierowała mnie na kolonoskopię z podejrzeniem CD. W badaniu nie wyszło nic niepojącego tylko bardzo liczne grudki chłonne, które mogła być zdaniem lekarza po stanie zapalnym i to nic strasznego. Zdiagnozowano u mnie IBS.
Przez wiele lat brałam leki na IBS, na refluks, chodziłam do psychologa, jadłam leki uspakajające/na depresję. W sumie źle nie było, raz lepiej raz gorzej ale żyłam całkiem normalnie. Studiowałam, pracowałam i to nie raz na dwa etaty. Z roku na rok stan zdrowa się pogarszał. Wreszcie mój stan zdrowia zaczął sie pogarszać coraz szybciej. Trafiłam do Centrum Onkologii gdzie po gastroskopii wysunięto podejrzenie Celiakii. Po roku stosowania diety bezglutenowej poprawy nie było, powtórzono gastro i liczba limfocytów zamiast się zmniejszyć zwiększyła się. Wtedy lekarze powiedzieli, że skoro dieta bezglutenowa nie pomaga to nie ma co jej stosować tym bardziej, że przeciwciała mam ujemne i nie mam zaniku kosmków. Stwierdzili ze to IBS raczej.
W końcu trafiłam do innego gastrologa z przewlekła biegunką który po obejrzeniu wyników posiewu stolca zacząl leczyć stan zapalny. Po drugim czy trzecim antybiotyku było coraz gorzej więc dał pilne skierowanie do szpitala MSW. Powiedział mi o prof. Rydzewskiej że to świetny specjalista i na pewno mi pomoże bo on jest bezsilny.
W MSW wylądowałam w grudniu 2010 roku na SORZE - przyjęto mnie na oddział. Po Enteroskopii dwubalonowej od strony żoładka i pobraniu wycinków zdiagnozowano autoimmunologiczne zapalenie jelit. Podano sterydy i przez 3-4 misięce było naprawdę dobrze (oprócz tego że przytyłam bardzo i zrobiły mi się okropne rozstępy). Po tym czasie zaczęło sie psuć. Steryd biorę ciągle od 2 lat i miesiąca, w miedzy czasie brałam Aze, potem 6-MP i antybiotyki. Zaliczyłam dwie operacje uwalniania zrostów laparoskopie a rok późnej laparotomię z powodu podniedrożności.
Nadal nie wiem co dalej ze mną będzie, bo leki nie pomagają, boli mnie codziennie i te wymioty doszły. W zasadzie prócz antybiotyków, sterydów i immunosupresji nie ma mnie już czym leczyć bo moja diagnoza nie pozwala na wprowadzenie innego leczenia. Chyba nawet nie wiadomo co można by zrobić dalej. Za wszystkie leki płace 100%.
Staram sie nie załamywać ale idzie mi coraz gorzej, bo nie moge już siebie oszukiwac, nie potrafię. Widze, że życie mi umyka, tracę powoli wszystko na co pracowałam. Dobra nie pisze dalej bo to nie pomaga...
,,Jeśli chcesz zmienić świat, zacznij od siebie." Gandhi
,,Jeśli życie rzuca Ci kłody pod nogi - zrób sobie z nich tratwę."