
Zakrzów - październik 2007 - relacja i wrażenia z wyjazdu :)
Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy
- Patryśka
- Doświadczony ❃
- Posty: 1303
- Rejestracja: 23 wrz 2006, 19:44
- Choroba: CD
- województwo: małopolskie
- Lokalizacja: Kraków, Gronków
Re: Zakrzów - październik 2007 - relacja i wrażenia z wyjazdu :)
A gdzie zdjecia 

- tom-as
- Ekspert ✿✿
- Posty: 6438
- Rejestracja: 22 lut 2006, 14:49
- Choroba: CD
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Oberschlesien / Las
Re: Zakrzów - październik 2007 - relacja i wrażenia z wyjazdu :)
magdalene napisała już relację w wersji oficjalnej. ja napisze kilka moich spostrzeżeń.
Jesienny Zjazd w Zakrzowie 2007 by tom-as
(wersja 1.3 poprawiona)
z Shadowką zjawiliśmy się prawie pierwsi... a właściwie to pierwsi na parkingu postawiliśmy auto. padał lekki deszczyk... trochę było dziwnie bo nie wiedzieliśmy gdzie mamy się udać więc... siedzieliśmy w aucie czekając aż ktoś dojedzie. rozglądając się po okolicy naszą uwagę przykuł pewien jegomość, który w płaszczu przeciwdeszczowym... podlewał trawę. dziwne miejsce. za niedługi czas w lusterku wstecznym zauważyłem a później i dało się usłyszeć dwie kobiety... sobie kroczyły chodniczkiem w naszym kierunku i coś tam gadały o "przyjeździe". patrzymy na nie... te przeszły obok auta ale po kilku krokach jedna z nich (Sabina) się obróciła, patrzy i mówi.. "ja go poznaję". no świetnie.. dobrze trafiliśmy.. tylko problem, że jej nie poznaje. nieważne.. wychodzimy z auta, się witamy, przedstawiamy i wprowadzamy do pokojów. [teraz ja sobie tez przypomniałem, ze jednak kojarzę obie panie z spotkań małopolskiego oddziału j-elity
]. Po dłuuuugim czasie pojawili się następni i następni. Zjechaliśmy na obiadokolacje, która pod przykrywką krupniku okazała się solą na ciepło w płynie a'la krupnik. wróciliśmy do góry. Spotkanie zaczęło nabierać rumieńców. Szaraja uczyniła mnie szefem kuchni.. kuchnia była w naszym [magdalene, tola, Kacper, spiro i ja] pokoju nr.3. każdy coś robił [choć na zdjęciach tego nie widać do końca bo zazwyczaj ja robiłem foty przez co nie mam mnie na prawie wszystkich
]. Powiem tyle, że robiliśmy z Kacperm za świstaki i pakowaliśmy bułki w sreberka (wcześniej Kacper przygotowywał "farsz" bułek, Shadowka tarła ser, magdalene z chirurgiczną precyzją kroiła bułki i wypychała je "farszem", spiro i tola przygotowywali sreberka). Gdy my zawijaliśmy, spiro poszedł na wycinkę do lasu by można było grilla uruchomić.

Jak już ekipa kulinarno-leśno robotnicza była gotowa poszła się odprężyć na salę gimnastyczną i tam rozegraliśmy bardzo emocjonujący mecz z drużyną, która to się nas przestraszyła i wybiła piłkę na galerie by nie można było kontynuować rozgrywki.
troche danych statystycznych: drużyny były dwie. w jednej byłem ja, magdalene, tola, Shadowką i Natalka (?). w przeciwnej drużynie grali Daga, Artur, luke6p i ktoś jeszcze (jak ktoś wie kto to był to niech napisze.. bo moja pamięć do imion zaczyna działać dopiero po tygodniu). w pierwszym secie "oni" jucz chwilami prowadzili chyba nawet więcej niż 10pkt, ale my sie zmobilizowaliśmy i odrobiliśmy te pkt w mgnieniu oka.. końcówka seta była zacięta.. punkt za punkt... przegraliśmy. drugi set i od razu naciskamy.. około polowy "oni" widocznie nie wytrzymują presji i wybijają piłkę w miejsce by dalsza gra nie była możliwa. cóż.. bali się
wyróżnienie specjalne dla toli, która mimo siniaków i łamiących się paznokci walczyła o każdą piłkę.
dodam jeszcze tylko, że graliśmy w skarpetkach bo ktoś zarządził zakaz wstępu w butach bo się niby parkiet rysuje. phi! my już rozgryźliśmy ten zakaz.. chodziło o to by ten parkiet wypolerować.. naszymi skarpetami.
PS. po tym jak wybili piłkę do siatki część drużyny przeciwnej zabrała się do wybijania piłeczki piłkarzykom


Po meczu (o ile to tak można nazwać) wróciliśmy do naszego domku. bez trudu zlokalizowaliśmy grill gdzie piekły się nasze bułeczki. czuwała nad nimi Szaraja. zwolniliśmy ją ze stanowiska by wróciła to swego grona sympatyków CU/CD w pokoju nr.4. przy okazji rozdaliśmy im bułki i wróciliśmy pod grill by dopiec jeszcze kilka sztuk.

Jak już to zrobiliśmy to udaliśmy sie do naszego pokoju (nr.3) i tam sobie siedzieliśmy i gadaliśmy o wszystkim i niczym i robiliśmy to co się zwykle robi na takich zlotach o tej godzinie
Ktoś zaproponował by się czymś zająć bo trochę nudnawo się robiło... okazało się że spiro ma karty. grą wieczoru okazał się 'tysiąc'. graczami byli magdalene (zaawansowana), spiro (zaawansowany), Shadowka (początkująca). W roli obserwatorów i jednocześnie kibiców byłem ja i tola. wszystkiego nieświadom był Kacper bo uciął sobie drzemkę. tola obserwowała wszystko tylko nie grę w karty. ja natomiast próbowałem połapać o co w tej grze w ogóle chodzi. z tego co zauważyłem to jest to łatwa gra. nieważne jakie masz karty... na środek wyrzucasz cokolwiek Ci się podoba i nie martwisz sie o punkty bo reszta grających wie lepiej co masz w kartach niż ty sam ("pokaż no Shadowka karty"). grę przerwała chęć spania.. powstał komitet kolejkowy do prysznica. Komitet ten wykorzystał moją chwilową nieobecność i spadłem na przedostatnie miejsce w nim. wchodząc do łazienki dostałem info, że woda zaczyna sie robić zimna. bzdury! była cieplutka.. w porównaniu z ta która leciała we Władysławowie. Dopiero pod koniec zaczęła się robić naprawdę zimna. powodzenia dla ostatniego kolejkowicza. tak oto zakończyliśmy dzień pierwszy.
Z rana dnia następnego (czyli tak coś około 6am) zza ściany w który znajdowało się kółko miłośników CU/CD dobiegły odgłosy ulewy stulecia... niezły mieli tam prysznic... z siłą wodospadu. jak już wstałem to odwiedziłem, skrzypiąc drzwiami, WC. następnie sie obrałem i... poleciałem migusiem na parking by sprawdzić czy mi auto odpali (jak to niektórzy już wiedzą mam dość specyficzne auto, które zachowuje się jak kobieta... ma chwile, ze strzela focha i nie chce sie ruszyc. zazwyczaj sie tak dzieje jak jest wilgotno na podwórku, wiec bylem w strachu bo od chwili jak dotarliśmy do Zakrzowa to właściwie cały czas coś nam na głowy padało. przekręcenie kluczyka i... auto odpaliło. jest dobrze. nie ma to jak pozytywne rozpoczęcie dnia).
później śniadanie... grono sympatyków CU/CD nawet podczas śniadania zajmowało sie omawianiem kosmków jelitowych i wgłębiało się w ich życie uczuciowe opierają się o to co widzieli na swoich telewizorach w programie "wielki kolonoskop". u reszty śniadaniowiczów budziło to mieszane odczucia. po śniadaniu przyszła pora na wykłady. ogólnie mogę napisać, ze wykłady były a wszyscy pilnie ich słuchali. i to w sumie tyle co mam do powiedzenia na ten temat. Aczkolwiek jedno stwierdzenie dr Kłęka dało do myślenia (nie wiem jak reszta ale Shadowka i ja trochę pogoniliśmy do roboty nasze szare komórki) i warto by tu o tym wspomnieć. Mianowicie użył dość ciekawego sformułowania odnośne jakichś tam "wspomagaczy" diety, które zawierają kwasy tłuszczowe Omega-3. "...jest to absolutna nowość stosowana od kilku lat...". Faktycznie... niezła nowość![cwaniak ;]](./images/smilies/cwaniak.gif)


z bujania w obłokach wyrwała mnie Szaraja wołając dyskretnie lecz skutecznie na zewnątrz. tam Deniro_RS.. wręczył mi róże.. yyyyy... o co chodzi?! aha. ufffff... mam je dać dr. Sładek. nie straszcie mnie tak następnym razem. w roli wręczarek w strojach ludowych wcielili się również Marky oraz Żabusia.
(niestety nigdzie nie mam fotki z ceremonii wręczenia kwiatków).
Obiad. I tu stanowczo protestuję. To jest dyskryminacja osób z koperkowstrętem. Ludzie czy naprawdę tak trudno się zapytać czy wszystkie porcje ziemniaków mają być z koperkiem ?! Po kilku slalomach gigantach na talerzu miedzy tyczkami z koperku wyłowiłem ziemniaki. pulpet jakoś do mnie nie przemawiał wiec koncentrowałem sie na tych przejazdach miedzy tyczkami. po obiedzie się rozeszliśmy gdzie tam kto chciał... no jednak nie do końca. Smerfetka i Żabusia zepsuły szafę i zaczęły się rozglądać za jakimiś facetami by to naprawili. po przeszukaniu całego ośrodka padło na pokój nr.3 i Kacpra. Jednak robota wymagała 5ciu rąk i zostałem wciągnięty w to i ja. nie obyło się bez ran szarpanych. Smerfetka dokarmiała mnie podczas pracy w pocie czoła. Szafę naprawiliśmy i z poczuciem dobrze wykonanej roboty rozeszliśmy się w swoją stronę.

wstąpiłem do pokoju miłośników CU/CD i grzecznie poprosiłem by rano nie używali prysznica bo trochę on głośny. prośbę poparłem konkretnymi argumentami, ze dzięki temu przyczynią się do ratowania naszej planety a zaoszczędzona w ten sposób woda może będzie mogła spaść kiedyś, ku uciesze tamtejszej ludności, w okolicach Afryki. następnie spotkanie adminów i modów (SAiM) w ilości osób 3 (-Ania-, Mamcia, ja). Próby nawiązania łączności z netem nie przynosiły rezultatu więc sami obgadywaliśmy sprawy różne.
super tajne foto ze SAiM

trochę luzu i już mamy iść się integrować a tu nagle lotem błyskawicy rozeszła się wiadomość, ze Mikrusia "dachowała". Na szczęście nie poważnego się nie stało. więc idziemy się integrować. siadamy w kółeczku i się przedstawiamy metoda ze zaczynamy od jakiejś osoby.. następna ma za zadanie powiedzieć imiona poprzedników zaczynając od tego wybranego początku (tu Sabina) + podać swoje. za jakiś error pamięciowy oddać trzeba było 'fanta' by go później "wykupić" w sposób mniej lub bardziej wymyślny. kilka osób musiało sie wykupić więc zapowiadało się ciekawie. -Ania- znęcała się nożem na niewinnym cieście, Mamcia je rozdawała a Krzycho nakruszył i zaśpiewał jakąś mało znaną piosenkę (wielu z nas słyszało ją pierwszy raz w życiu), Kacper zadeklarował wstręt do zmywarek i w ramach wykupienia miał posprzątać to co nakruszył Krzycho, Tomek w tańcu porwał Sabine i pokazali dość skomplikowany układ choreograficzny, Artur (mąż Dagi) miał wyrecytować dowolnie wybrany wiersz... zremiksował Lokomotywę i Pana Tadeusza co wyszło dość ciekawie "Litwo, Lokomotywo Ty moja, Ty stoisz na stacji i jesteś jak zdrowie..." (czy jakoś tak). Nie do końca wiem co było z Żabusią bo została przyłapana na ściąganiu i wg. mnie powinna też oddawać fanta.. no chyba, ze oddawała a ja to przespałem.

Następnie rywalizowaliśmy (m.in. ja) z drużyną żeńską w kalambury. wszystkie pokazywajki odgadniete choć te nasze troszkę więcej sprawiały problemów. Później magdalene zapoznawała się ze samo- i spół- głoskami. Szło jej beznadziejnie. Gdybym był na jej miejscu szło by mi tak samo.

kolejnym integracyjnym sposobem było zafundowanie Tomkowi sesji z psychologiem... najprostszy sposób by normalny człowiek ześwirował.

oboje (magdalene i Tomek) dostali bardzo praktyczne (będąc kierowcą) kamizelki odblaskowe... magdalene chyba tramwajami będzie w takiej jeździć.

Po tych integracyjnych zabawach zmieniliśmy miejsce pobytu i poszliśmy do stołówki oglądać to co wcześniej nakręciła Gośka. Oglądaliśmy spotkanie choinkowe, wcześniejszy wypad do Zakrzowa i to co dzieło sie raptem 30 min wcześniej. Największą gwiazdą najnowszego nagrania... byłem ja (!) wystarczy ze było mnie widać w kadrze (nie musiałem nawet słowa powiedzieć) a kobiety na sali piszczały i mdlały a panowie zazdrościli ale, ze to faceci nie dawali tego po sobie zobaczyć
.

Rozeszliśmy sie po pokojach.. no prawie bo impreza przeniosła się do pokoju nr.3. Zaludnienie na jeden metr kwadratowy było dużo większe niż wieczora poprzedniego. Bawiliśmy się dobrze a nawet bardzo używając do tego "zestawu imprezowego" stosowanego głównie o tej porze. Nawet karty nie były potrzebne. gdzieś tak miedzy 2gą a 3cią wpadli do nas chłopak z dziewczyną z jakiegoś innego spotkana. Z tego co gadali to byli to studenci chcący odkupić "zestaw imprezowy" bo ich sie skończył a więcej mają tylko profesory a oni z kolei sie gdzieś zapodziali i studenciny nie wiedzieli jakby sie tu zabawić. Nawet na pobliskim weselu ich olali i poczęstowali tylko ciastem. podobno młodej parze śpiewali... chyba nawet nie byli beznadziejni bo podobno nawet ciacho dostali... jednak nie wystarczająco dobrzy na więcej. Cóż.. nasz "zestaw imprezowy" były już wyeksploatowany wiec nie pomogliśmy im... było nam ich trochę smutno... po 15 sekundach nam przeszło. ogarnęliśmy jakoś pole po zabawie, położyliśmy sie by oddać się w objęcia snu, ale jednak nie... z pod pokoju dziewczyn (pokój był typu 3+2, ściany z kartonu) śmiechy i hihy i wzdychania do z księciunia (kimkolwiek on jest) trwało to dobre 30min. gdzieś tak przed 4 sie uspokoiło i można było odpocząć.
ranek i od razu pobudka o 7am. procedura jak wyżej tylko z jeszcze większymi emocjami pędziłem odpalać auto. ufff. odpaliło. Shadowka będzie sie cieszyć, ze nie będzie musiała pchać auta by dostać sie do domu. wodospadu w pokoju obok nie słyszałem wiec skąpana słońcem afryko.. szykuj się na deszcz. na śniadanie podreptaliśmy pieszo malowniczą leśną ścieżka, której jaszcze bardziej malownicze płytki i latarnie ślicznie komponowały się z otaczającym lasem. po drodze przechodziliśmy dwa mostki z czego jeden był garbaty. miłośnicy CU/CD już nie debatowali (opłacało sie ich upomnieć dziec wcześniej ze tu są na sali osoby które by chciały zjeść śniadanie a maja w planie nawet obiad). droga powrotna przebiegała ta sama trasa tylko ze pod górkę. chyba dlatego wszyscy pojechali autami a ja pieszo sie wybrałem. i ku zaskoczeniu wielu do celu dotarliśmy równocześnie (!). zaczęło sie wielkie sprzątanie, przy okazji gadanie. następnie przeszliśmy do fazy chilloutowej. Artur (ale nie ten "Dagowy") się zdrzemną co okazało się być jego błędem a dla nas fajną dawką zabawy. kto był to wie co siedziało
w międzyczasie powoli uczestnicy sie zaczęli rozjeżdżać do domów. my zjechaliśmy na obiad. I znów ten koperek (!). bezpośrednio po obiedzie większość (lub co najmniej połowa) udała sie do domów. prowadziłem za sobą 3 auta bo w drodze do Zakrzowa mieli większe lub mniejsze problemy z zlokalizowaniem celu wiec teraz nie ryzykowali i jechali za "pewniakiem". jadąc zaczęliśmy sie rozjeżdżać każdy w swoja stronę.

(foto z ostatniego auta w konwoju)
i tak oto kończy sie jesienne spotkanie z Zakrzowie.
dziękuję wszystkim i do następnego
BONUS
zainspirowani jednym z wykładów postanowiliśmy zrobić foto-poradnik. Rzecz dotyczy jedzenia chipsów a właściwie tego by ich nie jeść.
drogie CUDaczki... to jest chips...

... a tak się go je...

nie róbcie tego w domu... poza domem też nie
* niektóre opisywane wątki mogą być przed lub po wątku następnym bo trudno mi dojść do porozumienia z pamięcią jak to dokładnie chronologicznie się działo.
---edit-09/10/2007---
stałem się posiadaczem fotki z Zakrzowa na której jestem ja wraz ze współlokatorkami z pokoju nr.3
(choć na tle 5tki)

Jesienny Zjazd w Zakrzowie 2007 by tom-as
(wersja 1.3 poprawiona)
z Shadowką zjawiliśmy się prawie pierwsi... a właściwie to pierwsi na parkingu postawiliśmy auto. padał lekki deszczyk... trochę było dziwnie bo nie wiedzieliśmy gdzie mamy się udać więc... siedzieliśmy w aucie czekając aż ktoś dojedzie. rozglądając się po okolicy naszą uwagę przykuł pewien jegomość, który w płaszczu przeciwdeszczowym... podlewał trawę. dziwne miejsce. za niedługi czas w lusterku wstecznym zauważyłem a później i dało się usłyszeć dwie kobiety... sobie kroczyły chodniczkiem w naszym kierunku i coś tam gadały o "przyjeździe". patrzymy na nie... te przeszły obok auta ale po kilku krokach jedna z nich (Sabina) się obróciła, patrzy i mówi.. "ja go poznaję". no świetnie.. dobrze trafiliśmy.. tylko problem, że jej nie poznaje. nieważne.. wychodzimy z auta, się witamy, przedstawiamy i wprowadzamy do pokojów. [teraz ja sobie tez przypomniałem, ze jednak kojarzę obie panie z spotkań małopolskiego oddziału j-elity






Jak już ekipa kulinarno-leśno robotnicza była gotowa poszła się odprężyć na salę gimnastyczną i tam rozegraliśmy bardzo emocjonujący mecz z drużyną, która to się nas przestraszyła i wybiła piłkę na galerie by nie można było kontynuować rozgrywki.
troche danych statystycznych: drużyny były dwie. w jednej byłem ja, magdalene, tola, Shadowką i Natalka (?). w przeciwnej drużynie grali Daga, Artur, luke6p i ktoś jeszcze (jak ktoś wie kto to był to niech napisze.. bo moja pamięć do imion zaczyna działać dopiero po tygodniu). w pierwszym secie "oni" jucz chwilami prowadzili chyba nawet więcej niż 10pkt, ale my sie zmobilizowaliśmy i odrobiliśmy te pkt w mgnieniu oka.. końcówka seta była zacięta.. punkt za punkt... przegraliśmy. drugi set i od razu naciskamy.. około polowy "oni" widocznie nie wytrzymują presji i wybijają piłkę w miejsce by dalsza gra nie była możliwa. cóż.. bali się

dodam jeszcze tylko, że graliśmy w skarpetkach bo ktoś zarządził zakaz wstępu w butach bo się niby parkiet rysuje. phi! my już rozgryźliśmy ten zakaz.. chodziło o to by ten parkiet wypolerować.. naszymi skarpetami.
PS. po tym jak wybili piłkę do siatki część drużyny przeciwnej zabrała się do wybijania piłeczki piłkarzykom






Po meczu (o ile to tak można nazwać) wróciliśmy do naszego domku. bez trudu zlokalizowaliśmy grill gdzie piekły się nasze bułeczki. czuwała nad nimi Szaraja. zwolniliśmy ją ze stanowiska by wróciła to swego grona sympatyków CU/CD w pokoju nr.4. przy okazji rozdaliśmy im bułki i wróciliśmy pod grill by dopiec jeszcze kilka sztuk.

Jak już to zrobiliśmy to udaliśmy sie do naszego pokoju (nr.3) i tam sobie siedzieliśmy i gadaliśmy o wszystkim i niczym i robiliśmy to co się zwykle robi na takich zlotach o tej godzinie

Z rana dnia następnego (czyli tak coś około 6am) zza ściany w który znajdowało się kółko miłośników CU/CD dobiegły odgłosy ulewy stulecia... niezły mieli tam prysznic... z siłą wodospadu. jak już wstałem to odwiedziłem, skrzypiąc drzwiami, WC. następnie sie obrałem i... poleciałem migusiem na parking by sprawdzić czy mi auto odpali (jak to niektórzy już wiedzą mam dość specyficzne auto, które zachowuje się jak kobieta... ma chwile, ze strzela focha i nie chce sie ruszyc. zazwyczaj sie tak dzieje jak jest wilgotno na podwórku, wiec bylem w strachu bo od chwili jak dotarliśmy do Zakrzowa to właściwie cały czas coś nam na głowy padało. przekręcenie kluczyka i... auto odpaliło. jest dobrze. nie ma to jak pozytywne rozpoczęcie dnia).
później śniadanie... grono sympatyków CU/CD nawet podczas śniadania zajmowało sie omawianiem kosmków jelitowych i wgłębiało się w ich życie uczuciowe opierają się o to co widzieli na swoich telewizorach w programie "wielki kolonoskop". u reszty śniadaniowiczów budziło to mieszane odczucia. po śniadaniu przyszła pora na wykłady. ogólnie mogę napisać, ze wykłady były a wszyscy pilnie ich słuchali. i to w sumie tyle co mam do powiedzenia na ten temat. Aczkolwiek jedno stwierdzenie dr Kłęka dało do myślenia (nie wiem jak reszta ale Shadowka i ja trochę pogoniliśmy do roboty nasze szare komórki) i warto by tu o tym wspomnieć. Mianowicie użył dość ciekawego sformułowania odnośne jakichś tam "wspomagaczy" diety, które zawierają kwasy tłuszczowe Omega-3. "...jest to absolutna nowość stosowana od kilku lat...". Faktycznie... niezła nowość
![cwaniak ;]](./images/smilies/cwaniak.gif)





z bujania w obłokach wyrwała mnie Szaraja wołając dyskretnie lecz skutecznie na zewnątrz. tam Deniro_RS.. wręczył mi róże.. yyyyy... o co chodzi?! aha. ufffff... mam je dać dr. Sładek. nie straszcie mnie tak następnym razem. w roli wręczarek w strojach ludowych wcielili się również Marky oraz Żabusia.
(niestety nigdzie nie mam fotki z ceremonii wręczenia kwiatków).
Obiad. I tu stanowczo protestuję. To jest dyskryminacja osób z koperkowstrętem. Ludzie czy naprawdę tak trudno się zapytać czy wszystkie porcje ziemniaków mają być z koperkiem ?! Po kilku slalomach gigantach na talerzu miedzy tyczkami z koperku wyłowiłem ziemniaki. pulpet jakoś do mnie nie przemawiał wiec koncentrowałem sie na tych przejazdach miedzy tyczkami. po obiedzie się rozeszliśmy gdzie tam kto chciał... no jednak nie do końca. Smerfetka i Żabusia zepsuły szafę i zaczęły się rozglądać za jakimiś facetami by to naprawili. po przeszukaniu całego ośrodka padło na pokój nr.3 i Kacpra. Jednak robota wymagała 5ciu rąk i zostałem wciągnięty w to i ja. nie obyło się bez ran szarpanych. Smerfetka dokarmiała mnie podczas pracy w pocie czoła. Szafę naprawiliśmy i z poczuciem dobrze wykonanej roboty rozeszliśmy się w swoją stronę.

wstąpiłem do pokoju miłośników CU/CD i grzecznie poprosiłem by rano nie używali prysznica bo trochę on głośny. prośbę poparłem konkretnymi argumentami, ze dzięki temu przyczynią się do ratowania naszej planety a zaoszczędzona w ten sposób woda może będzie mogła spaść kiedyś, ku uciesze tamtejszej ludności, w okolicach Afryki. następnie spotkanie adminów i modów (SAiM) w ilości osób 3 (-Ania-, Mamcia, ja). Próby nawiązania łączności z netem nie przynosiły rezultatu więc sami obgadywaliśmy sprawy różne.
super tajne foto ze SAiM


trochę luzu i już mamy iść się integrować a tu nagle lotem błyskawicy rozeszła się wiadomość, ze Mikrusia "dachowała". Na szczęście nie poważnego się nie stało. więc idziemy się integrować. siadamy w kółeczku i się przedstawiamy metoda ze zaczynamy od jakiejś osoby.. następna ma za zadanie powiedzieć imiona poprzedników zaczynając od tego wybranego początku (tu Sabina) + podać swoje. za jakiś error pamięciowy oddać trzeba było 'fanta' by go później "wykupić" w sposób mniej lub bardziej wymyślny. kilka osób musiało sie wykupić więc zapowiadało się ciekawie. -Ania- znęcała się nożem na niewinnym cieście, Mamcia je rozdawała a Krzycho nakruszył i zaśpiewał jakąś mało znaną piosenkę (wielu z nas słyszało ją pierwszy raz w życiu), Kacper zadeklarował wstręt do zmywarek i w ramach wykupienia miał posprzątać to co nakruszył Krzycho, Tomek w tańcu porwał Sabine i pokazali dość skomplikowany układ choreograficzny, Artur (mąż Dagi) miał wyrecytować dowolnie wybrany wiersz... zremiksował Lokomotywę i Pana Tadeusza co wyszło dość ciekawie "Litwo, Lokomotywo Ty moja, Ty stoisz na stacji i jesteś jak zdrowie..." (czy jakoś tak). Nie do końca wiem co było z Żabusią bo została przyłapana na ściąganiu i wg. mnie powinna też oddawać fanta.. no chyba, ze oddawała a ja to przespałem.








Następnie rywalizowaliśmy (m.in. ja) z drużyną żeńską w kalambury. wszystkie pokazywajki odgadniete choć te nasze troszkę więcej sprawiały problemów. Później magdalene zapoznawała się ze samo- i spół- głoskami. Szło jej beznadziejnie. Gdybym był na jej miejscu szło by mi tak samo.

kolejnym integracyjnym sposobem było zafundowanie Tomkowi sesji z psychologiem... najprostszy sposób by normalny człowiek ześwirował.

oboje (magdalene i Tomek) dostali bardzo praktyczne (będąc kierowcą) kamizelki odblaskowe... magdalene chyba tramwajami będzie w takiej jeździć.


Po tych integracyjnych zabawach zmieniliśmy miejsce pobytu i poszliśmy do stołówki oglądać to co wcześniej nakręciła Gośka. Oglądaliśmy spotkanie choinkowe, wcześniejszy wypad do Zakrzowa i to co dzieło sie raptem 30 min wcześniej. Największą gwiazdą najnowszego nagrania... byłem ja (!) wystarczy ze było mnie widać w kadrze (nie musiałem nawet słowa powiedzieć) a kobiety na sali piszczały i mdlały a panowie zazdrościli ale, ze to faceci nie dawali tego po sobie zobaczyć


Rozeszliśmy sie po pokojach.. no prawie bo impreza przeniosła się do pokoju nr.3. Zaludnienie na jeden metr kwadratowy było dużo większe niż wieczora poprzedniego. Bawiliśmy się dobrze a nawet bardzo używając do tego "zestawu imprezowego" stosowanego głównie o tej porze. Nawet karty nie były potrzebne. gdzieś tak miedzy 2gą a 3cią wpadli do nas chłopak z dziewczyną z jakiegoś innego spotkana. Z tego co gadali to byli to studenci chcący odkupić "zestaw imprezowy" bo ich sie skończył a więcej mają tylko profesory a oni z kolei sie gdzieś zapodziali i studenciny nie wiedzieli jakby sie tu zabawić. Nawet na pobliskim weselu ich olali i poczęstowali tylko ciastem. podobno młodej parze śpiewali... chyba nawet nie byli beznadziejni bo podobno nawet ciacho dostali... jednak nie wystarczająco dobrzy na więcej. Cóż.. nasz "zestaw imprezowy" były już wyeksploatowany wiec nie pomogliśmy im... było nam ich trochę smutno... po 15 sekundach nam przeszło. ogarnęliśmy jakoś pole po zabawie, położyliśmy sie by oddać się w objęcia snu, ale jednak nie... z pod pokoju dziewczyn (pokój był typu 3+2, ściany z kartonu) śmiechy i hihy i wzdychania do z księciunia (kimkolwiek on jest) trwało to dobre 30min. gdzieś tak przed 4 sie uspokoiło i można było odpocząć.
ranek i od razu pobudka o 7am. procedura jak wyżej tylko z jeszcze większymi emocjami pędziłem odpalać auto. ufff. odpaliło. Shadowka będzie sie cieszyć, ze nie będzie musiała pchać auta by dostać sie do domu. wodospadu w pokoju obok nie słyszałem wiec skąpana słońcem afryko.. szykuj się na deszcz. na śniadanie podreptaliśmy pieszo malowniczą leśną ścieżka, której jaszcze bardziej malownicze płytki i latarnie ślicznie komponowały się z otaczającym lasem. po drodze przechodziliśmy dwa mostki z czego jeden był garbaty. miłośnicy CU/CD już nie debatowali (opłacało sie ich upomnieć dziec wcześniej ze tu są na sali osoby które by chciały zjeść śniadanie a maja w planie nawet obiad). droga powrotna przebiegała ta sama trasa tylko ze pod górkę. chyba dlatego wszyscy pojechali autami a ja pieszo sie wybrałem. i ku zaskoczeniu wielu do celu dotarliśmy równocześnie (!). zaczęło sie wielkie sprzątanie, przy okazji gadanie. następnie przeszliśmy do fazy chilloutowej. Artur (ale nie ten "Dagowy") się zdrzemną co okazało się być jego błędem a dla nas fajną dawką zabawy. kto był to wie co siedziało


(foto z ostatniego auta w konwoju)
i tak oto kończy sie jesienne spotkanie z Zakrzowie.
dziękuję wszystkim i do następnego

BONUS
zainspirowani jednym z wykładów postanowiliśmy zrobić foto-poradnik. Rzecz dotyczy jedzenia chipsów a właściwie tego by ich nie jeść.
drogie CUDaczki... to jest chips...

... a tak się go je...

nie róbcie tego w domu... poza domem też nie

* niektóre opisywane wątki mogą być przed lub po wątku następnym bo trudno mi dojść do porozumienia z pamięcią jak to dokładnie chronologicznie się działo.
---edit-09/10/2007---
stałem się posiadaczem fotki z Zakrzowa na której jestem ja wraz ze współlokatorkami z pokoju nr.3


Ostatnio zmieniony 10 paź 2007, 00:02 przez tom-as, łącznie zmieniany 9 razy.
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 153
- Rejestracja: 31 sie 2007, 22:53
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: miasto świetej wieży
- Kontakt:
Re: Zakrzów - październik 2007 - relacja i wrażenia z wyjazdu :)
dokladnie
a ze to
a ze to
to zdjecia trzeba odpowiednio dobrac, skadrowac, poprawic co niecomagdalene pisze:Wersja oficjalna:![]()

Życie jednak ma sens 

- Shadowka
- Doświadczony ❃
- Posty: 1624
- Rejestracja: 26 cze 2007, 15:56
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Piekary Śląskie/Żory
- Kontakt:
Re: Zakrzów - październik 2007 - relacja i wrażenia z wyjazdu :)
Uu ładnie, nawet nie wygladalo na to ,że aż tyle się działo
Jedno tu drugie tam:)
A zdjęcia to tylko kropeczka nad i
)

A zdjęcia to tylko kropeczka nad i

Re: Zakrzów - październik 2007 - relacja i wrażenia z wyjazdu :)
Zdjęcie zostaną dodane razem z Emi jutro bądź pojutrze. Owieczko mimo że na szybko to treściwie i pięknie 

- Nelka-bez-lizaka
- Początkujący ✽✽
- Posty: 180
- Rejestracja: 27 mar 2006, 22:30
- Choroba: CD
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: Zakrzów - październik 2007 - relacja i wrażenia z wyjazdu :)
Uuu szkoda, ze tak daleko to spotkanie:(
Najważniejsze jest to...by żyć na przekor wszystkiemu;)
'My dzieci Crohna...'
Wolność słowa to sie liczy (;
'My dzieci Crohna...'
Wolność słowa to sie liczy (;
- -Ania-
- Admin
- Posty: 4328
- Rejestracja: 06 lis 2003, 15:04
- Choroba: CD
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Jaworzno
Re: Zakrzów - październik 2007 - relacja i wrażenia z wyjazdu :)
Dziękuje magdalene za bardzo dobre sprawozdanie.
Nic dodac, nic ująć
Super
Nic dodac, nic ująć

Super

- tom-as
- Ekspert ✿✿
- Posty: 6438
- Rejestracja: 22 lut 2006, 14:49
- Choroba: CD
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Oberschlesien / Las
Re: Zakrzów - październik 2007 - relacja i wrażenia z wyjazdu :)
uwaga!
pojawiło sie kilka poprawek w moim sprawozdaniu (dodano jedną fotkę i zdanie typu 'srebrne usta' dr. Kłęka). tak, ze aktualna wersja sprawozdania to 1.2 poprawione.
a teraz do rzeczy...
dziękuję Gośce za zorganizowanie tego spotkania i za orientację co gdzie się odbywa bo jak zwykle przy takich okazjach zdania były podzielone chociażby co do tego gdzie jest obiad. dalej dziękuję toli, magdalene (które jakoś ze mną musiały wytrzymywać), Kacprowi, spiro (jakoś dało sie spać pomimo waszego chrapania
), Shadowce (za wspieranie w chwilach zwątpienia podczas jazdy autem, że nie bałaś się ze mną jechać i za to że w ogóle byłaś na tym zlocie), Szaraji za powierzanie mi odpowiedzialnych zadań, Dadze i Arturowi ze całokształt pobytu, Smerfetce (za dokarmiania podczas naprawy szafy), Żabusi (za to, że po naprawieniu szafy nie zdemolowała jej po raz kolejny
.. choć z tego co zauważyłem robiła przymiarki do innej
) oraz _wszystkim_ pozostałym którzy pojawili się choćby na chwilkę z Zakrzowie.
Dziękuje Wam
pojawiło sie kilka poprawek w moim sprawozdaniu (dodano jedną fotkę i zdanie typu 'srebrne usta' dr. Kłęka). tak, ze aktualna wersja sprawozdania to 1.2 poprawione.
a teraz do rzeczy...
dziękuję Gośce za zorganizowanie tego spotkania i za orientację co gdzie się odbywa bo jak zwykle przy takich okazjach zdania były podzielone chociażby co do tego gdzie jest obiad. dalej dziękuję toli, magdalene (które jakoś ze mną musiały wytrzymywać), Kacprowi, spiro (jakoś dało sie spać pomimo waszego chrapania



Dziękuje Wam

- jaryszek
- Aktywny ✽✽✽
- Posty: 805
- Rejestracja: 25 maja 2006, 11:56
- Choroba: CU
- województwo: dolnośląskie
- Lokalizacja: Oborniki Śląskie
- Kontakt:
Re: Zakrzów - październik 2007 - relacja i wrażenia z wyjazdu :)
Fajne sprawozdanka , szkoda ze mnie nie bylo. Pozdrawiam Was wszystkich ! 

Chroba:CU, Stan:zaostrzenie Leki: Asamax 500mg(3x2), Metypred 32mg, Calperos 1000mg,azathrioprine 50mg(1x2),Waga/Wzrost:50/171 Brak typowej remisji od 4 lat /Jestem pacjentem prof. Paradowskiego we Wrocławiu.
Co nas nie zabije, to nas wzmocni...
Co nas nie zabije, to nas wzmocni...
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 153
- Rejestracja: 31 sie 2007, 22:53
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: miasto świetej wieży
- Kontakt:
Re: Zakrzów - październik 2007 - relacja i wrażenia z wyjazdu :)
a ja dziekuje :
magdalene, Mikrusi za doprowadzenie na pociag w Kraku
Szaraji za zlitowanie sie nad biedna istota idaca w deszczu
, a takze za mozliwosc zapoznania sie z siekierka i Zakrzowskim grillem
toli,tom-as'owi i znow magdalene za wytrzymanie chrapania i nieograniczony dostep do lazienki (w dzien i w nocy)
oraz przemile towarzystwo w pokoju nr 3
Kacprowi za to samo co wyzej i podwiezienie do domku w czasie 2,5 h a nie 5
Kasi88 za ciekawa fotke jak spie w samochodzie
ogolnie wszystkim za mile przyjecie do grona, wspaniala zabawe i wszystko
jak kogos pominalem to prosze sie nie obrazac bo jak to mowia : "mam pamiec dobra ale krotka"
magdalene, Mikrusi za doprowadzenie na pociag w Kraku
Szaraji za zlitowanie sie nad biedna istota idaca w deszczu

toli,tom-as'owi i znow magdalene za wytrzymanie chrapania i nieograniczony dostep do lazienki (w dzien i w nocy)

Kacprowi za to samo co wyzej i podwiezienie do domku w czasie 2,5 h a nie 5
Kasi88 za ciekawa fotke jak spie w samochodzie

ogolnie wszystkim za mile przyjecie do grona, wspaniala zabawe i wszystko

jak kogos pominalem to prosze sie nie obrazac bo jak to mowia : "mam pamiec dobra ale krotka"
Życie jednak ma sens 

Re: Zakrzów - październik 2007 - relacja i wrażenia z wyjazdu :)
A ja myślałam, że powiesz coś na temat mojego zlotu ze schodów coś typu "grzeczna byłaś ale nie musiałaś leciec "Mikrusi - za przepyszne ciasto, które uratowało nas pierwszego dnia od śmierci głodoweji za to, że byłaś taka grzeczna. Opieka nad Tobą to sama przyjemność
.

Re: Zakrzów - październik 2007 - relacja i wrażenia z wyjazdu :)
Sprawozdanie oczami Mikruchy 
<bez fot bo widzę, że tom-as dodał>
Gratuluję tom-asowi i magdalene za recenzję, też wtrącnę swoje trzy groszę
bo daję do na bloga 
EDIT
i kto tu mówił o skromności ? hę ?
____________________________________________________________
Do Zakrzowa wyjechałam w piątek, spotkałam się w Krakowie z magdalene, tolą i Emi i dojechaliśmy samodzielnie samochodem. Jak na złość lało porządnie. Dojechaliśmy na miejsce przemoczenie i ja byłam uwalona błotem w buty. Z entuzjazmem zanieśliśmy bagaże do swojego pokoju i czekaliśmy na resztę. Do wieczora byliśmy w komplecie, do kolacji trwały pogaduchy i poznało się kilka osób.
Sobota zaczęła się dość mglisto, ale towarzystwo rozjaśniało ten dzień. Zainteresowani poszli na wyklady dr. med Małgorzaty Sładek, dr. med Stanisława Kłęka i dr. med Doroty Cibor. Ja i Emi byłyśmy tylko na wykładzie pani dr Sładek, potem poszliśmy przywitać rodzinę Denirowskich. Porozmawialiśmy ze sobą w pokoju i wyjadaliśmy ciasteczka, a potem zrobiliśmy mały spacer wokół ośrodka i do lasu. Emi wraz z MagdziulQą <nie chce mi się pisac twojego przydługiego nicka xD > poszły w dół drogi i nie wiem co robiły ja razem z Denirowskim i z dominikiem poszliśmy do lasu i porobiliśmy zdjęcia grzybkom halucynogennym xD Jak wyjechali to prawie był obiad. Do kolacji były rozmowy, natomiast po kolacji było spotkanie integracyjne. Po kolacji biedna Mikrusia chciała się pochwalić Stefanem pani Prezes, ale miałam ubłocone buty i zjechałam. No po prostu świetnie, miałam zły humor, cała poobijana, ledwo wstać mogłam i miałam jakiegoś guza na głowie. Looz i gitara. Były w sumie trzy zabawy. Pierwsza zabawa na spotkaniu integracyjnym polegała, na tym, że mówiliśmy swoje imię i imiona osób za nami i kręciło się to w kółko. Ja miałam szczęście, że byłam druga, więc wiele do gadania nie miałam xD. Druga zabawa polegała na samogłoskach i spółgłoskach, a dokładniej, wybraliśmy jedną osobę <magdalene> i ona nie wiedziała nic, podchodzi do niej Ania Admin i mówi, że spotkała jej przyjaciele i wszystko nam o niej opowiedział. Zabawa polegała na tym, że magdalene pytała się nas np. „czy wiecie czy mam kota” odpowiadaliśmy tak, bo ostatnie słowo kończyło się na samogłoskę, natomiast, jeśli kończyło się na spółgłosce mówiliśmy nie. Zabawa trwała dopóki osoba się nie skapła o, co chodzi. Za Chiny Ludowe bym się nie zorientowała
.Druga zabawa to „psycholog”, wybraliśmy Tomka gościu nie był wtajemniczony i miał się nas pytac o kolor ubioru, włosów itp. My odpowiadaliśmy kolor np. spodni osoby, np. ktora siedzi obok tylko osoby siedzącej po naszej prawej stronie. Tomek się wkurzył i jedną osobę nazwał daltonistą a druga kłamczuchą xD Było zabawnie. Potem poszliśmy obejrzeć filmiki nakrecone przez Panią Tylman <głowną organizatorkę wyjazdu> ze swiątecznego spotkania w zeszłym roku {wtedy gralam na flecie], z Zakrzowa w czerwcu i z tego pażdziernikwego pobytu.
W niedzielę było dość pochmurnie i mieliśmy takie nastroje, bowiem to był dzień wyjazdu. Po sniadaniu wszyscy już byli spakowani i się snuliśmy. Tym razem ja jechałam wraz z Anią i Arturem w samochodzie. Fajny był wężyk samochodowy na drodze. Czarny, czerwony, niebieski i srebrny, takie autka jechały – świetnie to wyglądało.
Mam nadzieję, że to nie będzie ostatni raz. To że wyglądałam na wkurzoną to dlatego, że byłam obolała. Specjalne podziękowania dla: magdalene, że ze mną wytrzymała, Emi że wytrzymywała moje humorki xD, Natalii, Szarci, Smerfetki, Sabiny za rozmowy, Spiro za chupa chipsa ^^, toli za to, że byłaś, tom-asowi ze wspólne zdjęcie <jeju jak to brzmi xD>, Ani i Arturowi za transport do Jaworzna, i wszystkim, których nie wymieniłam

<bez fot bo widzę, że tom-as dodał>
Gratuluję tom-asowi i magdalene za recenzję, też wtrącnę swoje trzy groszę


EDIT
tom-as pisze:Największą gwiazdą najnowszego nagrania... byłem ja (!) wystarczy ze było mnie widać w kadrze (nie musiałem nawet słowa powiedzieć) a kobiety na sali piszczały i mdlały a panowie zazdrościli ale, ze to faceci nie dawali tego po sobie zobaczyć.
i kto tu mówił o skromności ? hę ?

____________________________________________________________
Do Zakrzowa wyjechałam w piątek, spotkałam się w Krakowie z magdalene, tolą i Emi i dojechaliśmy samodzielnie samochodem. Jak na złość lało porządnie. Dojechaliśmy na miejsce przemoczenie i ja byłam uwalona błotem w buty. Z entuzjazmem zanieśliśmy bagaże do swojego pokoju i czekaliśmy na resztę. Do wieczora byliśmy w komplecie, do kolacji trwały pogaduchy i poznało się kilka osób.
Sobota zaczęła się dość mglisto, ale towarzystwo rozjaśniało ten dzień. Zainteresowani poszli na wyklady dr. med Małgorzaty Sładek, dr. med Stanisława Kłęka i dr. med Doroty Cibor. Ja i Emi byłyśmy tylko na wykładzie pani dr Sładek, potem poszliśmy przywitać rodzinę Denirowskich. Porozmawialiśmy ze sobą w pokoju i wyjadaliśmy ciasteczka, a potem zrobiliśmy mały spacer wokół ośrodka i do lasu. Emi wraz z MagdziulQą <nie chce mi się pisac twojego przydługiego nicka xD > poszły w dół drogi i nie wiem co robiły ja razem z Denirowskim i z dominikiem poszliśmy do lasu i porobiliśmy zdjęcia grzybkom halucynogennym xD Jak wyjechali to prawie był obiad. Do kolacji były rozmowy, natomiast po kolacji było spotkanie integracyjne. Po kolacji biedna Mikrusia chciała się pochwalić Stefanem pani Prezes, ale miałam ubłocone buty i zjechałam. No po prostu świetnie, miałam zły humor, cała poobijana, ledwo wstać mogłam i miałam jakiegoś guza na głowie. Looz i gitara. Były w sumie trzy zabawy. Pierwsza zabawa na spotkaniu integracyjnym polegała, na tym, że mówiliśmy swoje imię i imiona osób za nami i kręciło się to w kółko. Ja miałam szczęście, że byłam druga, więc wiele do gadania nie miałam xD. Druga zabawa polegała na samogłoskach i spółgłoskach, a dokładniej, wybraliśmy jedną osobę <magdalene> i ona nie wiedziała nic, podchodzi do niej Ania Admin i mówi, że spotkała jej przyjaciele i wszystko nam o niej opowiedział. Zabawa polegała na tym, że magdalene pytała się nas np. „czy wiecie czy mam kota” odpowiadaliśmy tak, bo ostatnie słowo kończyło się na samogłoskę, natomiast, jeśli kończyło się na spółgłosce mówiliśmy nie. Zabawa trwała dopóki osoba się nie skapła o, co chodzi. Za Chiny Ludowe bym się nie zorientowała

W niedzielę było dość pochmurnie i mieliśmy takie nastroje, bowiem to był dzień wyjazdu. Po sniadaniu wszyscy już byli spakowani i się snuliśmy. Tym razem ja jechałam wraz z Anią i Arturem w samochodzie. Fajny był wężyk samochodowy na drodze. Czarny, czerwony, niebieski i srebrny, takie autka jechały – świetnie to wyglądało.
Mam nadzieję, że to nie będzie ostatni raz. To że wyglądałam na wkurzoną to dlatego, że byłam obolała. Specjalne podziękowania dla: magdalene, że ze mną wytrzymała, Emi że wytrzymywała moje humorki xD, Natalii, Szarci, Smerfetki, Sabiny za rozmowy, Spiro za chupa chipsa ^^, toli za to, że byłaś, tom-asowi ze wspólne zdjęcie <jeju jak to brzmi xD>, Ani i Arturowi za transport do Jaworzna, i wszystkim, których nie wymieniłam

- eva$na
- Debiutant ✽
- Posty: 33
- Rejestracja: 08 paź 2007, 19:07
- Choroba: nie ustalono
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Jaworzno
- Kontakt:
Re: Zakrzów - październik 2007 - relacja i wrażenia z wyjazdu :)
cudnie, cudnie xDD Przypuszczałam, że na forum są 'skromni' ludzie ale że Ty taki skromny jesteś to bym nie powiedziałatom-as pisze:Największą gwiazdą najnowszego nagrania... byłem ja (!) wystarczy ze było mnie widać w kadrze (nie musiałem nawet słowa powiedzieć) a kobiety na sali piszczały i mdlały a panowie zazdrościli ale, ze to faceci nie dawali tego po sobie zobaczyć .


eva$na =*
__________________________
"....Pewnie potknę się niejeden raz,
żeby wzlecieć trzeba spaść...."
__________________________
"....Pewnie potknę się niejeden raz,
żeby wzlecieć trzeba spaść...."
Re: Zakrzów - październik 2007 - relacja i wrażenia z wyjazdu :)
Mnie również bardzo spodobał się Zakrzów. Dziękuje za zaproszenie organizatorom i miłe przyjęcie. Fakt ze z juniorami poszliśmy zrobić kilka fotek okolicy i grzybków
w trakcie wykładów wynikł z tego aby nie przeszkadzać słuchającym i wykładającym
Jednak górę wzięła chęć wywiania gdzie bądz, aby po prostu, nie zasnąć
nie bede tłumaczył czemu
Bardzo miło mi było osobiscie poznać Mikrusię i Emi wspaniałe dziewczyny
Odbyła się równiez owocna pogawędka z Mamcią Szarają i Małgosią
Zonka tez bardzo zadowolona z wykładu
i okolicy. Córa równiez zadowolona poznała część juniorów blizej
Synkowi dokuczały stawy więc był ograniczony ruchowo deczko ale równiez zadowolony
Tak więc w imieniu nas wszystkich, jeszcze raz dziękuje organizatorom i wam Wszystkim 










- natala09
- Początkujący ✽✽
- Posty: 59
- Rejestracja: 09 lip 2007, 20:33
- Choroba: CU
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Radomsko
- Kontakt:
Re: Zakrzów - październik 2007 - relacja i wrażenia z wyjazdu :)
Oooo ja jak zwykle opóźniona ale w sumie pasuje tu coś napisac bo też byłam. Był to mój pierwszy raz, ciesze sie ze pojechalam bo poznalam duzo fajnych osobek...Dziękuje moim współlokatorką tzn. Mikrusi, Emi i Shadowce, bo można było z nimi fajnie pogadać
Smerfetce, że mogłam sobie z nia fajnie pogadać --- bardzo miła i sympatyczna dziewczyna
Tom-asowi za fajne fotki
No i fajnie, że w końcu zapamietałeś moje imię
Fajnie sie grało w siatkę z wszystkimi ludziami
Sabina zazdroszczę ci takiego wspanniałego poczucia humoru
Bez ciebie nie było by tak smiesznie
No podsumowanie było bardzo fajnie 








...natala09...
:*:*:*
