przyszła pora żebym i ja opisał mój przypadek. Jeśli umieściłem się w złym dziale proszę Moderację o zrobienie ze mną porządku.
Moje problemy zdrowotne zaczęły się w czasach gimnazjum, kiedy miałem 15 lat. Wtedy też, na początku wakacji trafiłem do szpitala (a tak naprawdę najpierw do kliniki w Sosnowcu a dopiero potem do szpitala w Katowicach) z powodu Zespołu Guillain-Barre. Czemu o tym wspominam skoro to zupełnie inna działka niż ta którą obejmuje tematyka tego Forum? ZGB spowodowane jest nieprawidłową, agresywną reakcją układu odpornościowego na skutek której uszkadzane są nerwy obwodowe.
Zaraz po wyjściu ze szpitala rozpoczęła się walka z wiatrakami (rehabilitacja) i przez kilka lat nie miałem większych powodów do narzekania jeśli chodzi o ogólny stan zdrowia. O ile dobrze pamiętam, a z pamięcią u mnie słabo to pierwsze niepokojące objawy (którymi się nie przejmowałem) ze strony układu pokarmowego zaczęły się ujawniać jakieś 3-4 lata temu. Zaczęło się od dziwnych niestrawności i bardzo intensywnych biegunek z którymi próbowałem sobie radzić loperamidem. Zdarzało się to raz na miesiąc lub 2, bez uchwytnej przyczyny choć zazwyczaj rewolucja w brzuchu pojawiała się na godzinę lub dwie po posiłku.
Od tego czasu mój stan stopniowo ale konsekwentnie się pogarsza. Biegunki zaczęły się pojawiać nie raz na miesiąc ale raz na tydzień (choć zdarzały się okresy kiedy czułem się całkiem dobrze) więc postanowiłem udać się do gastroenterologa. Po wywiadzie i na podstawie wyników badań stwierdził, że to IBS. Wizyt u niego miałem jeszcze kilka i raczej nie sądzę, żeby nastał kiedyś czas, że będę zmuszony nie odwiedzać mojego lekarza

Badania które wykonałem:
- kał na krew utajoną (kilka razu w różnych odstępach czasowych), wynik negatywny
- kał na grzyby, niczego nie wyhodowano
- kał na bakterie w tym Yersinia i Shigella, żadnych żyjątek
- kał na pasożyty, wielokrotnie, zero pasożytów
- kał na Lamblie (chyba nawet 2 razy), niczego nie znaleziono
- USG, wielokrotnie, żadnych zmian zarówno w obrębie jelit i żołądka jak i pozostałych narządów
- badania wątroby, kilka razy, żadnych odchyleń od normy
- enzymy trzustkowe, wszystko w normie
- kontrola OB i CRP, w normie przez cały czas trwania objawów
- gastroskopia nr 1, bez zmian pomijając nieszczelność wpustu
- sigmoidoskopia, bez zmian
- powtórzenie gastroskopii (w odstępie około 1.5 roku), przepuklina rozworu przełykowego I stopnia, znaleziono Helicobacter
- kolonoskopia, w trakcie badania przebadano całe jelito grube, nie znaleziono żadnych zmian, jelito jest czyste dlatego też nie pobrano wycinków do dalszego badania
I to chyba tyle. Lekarz dzisiaj przepisał mi leki na bakterię w żołądku oraz na refluks. Mam za jakiś czas przyjść się pokazać czy żyję i wtedy też będą kolejne decyzje o dalszym leczeniu. Tu zaczynają się moje wątpliwości i potrzeba zasięgnięcia porady Forumowiczów. Co jeszcze można w tym temacie zdziałać? Lekarz kazał mi wykonać dodatkowo badania flory bakteryjnej w Poznaniu. Nie jest to niestety tania zabawa dlatego mam pewne opory. Czy niepobranie wycinków z jelita dlatego, że nie ma tam zmian makroskopowych to prawidłowe posunięcie? Czy ktoś z Was, zanim rozpoczęły się problemy jelitowe, przechodził jakąś inną chorobę autoimmunologiczną?
Dodam jeszcze, że mój ogólny stan jest nie najgorszy. Krew w normie, waga w granicach rozsądku (swoją drogą to pierwszym pytaniem od gastrologa było właśnie to czy tracę na wadze). Sporą ulgę poczułem, kiedy udało mi się wyeliminować z diety drażniące mnie pokarmy (wszystko co ma glutaminian, smażone, mleko itd.) choć znaczna część objawów nadal występuje. Zdarzają się niestety okresy (na szczęście przejściowe) kiedy funkcjonowanie z wariującymi jelitami jest bardzo uciążliwe (czasami nawet niemożliwe) a niestety zbliża się kolejny semestr na uczelni więc wypadałoby przestać chociaż na moment myśleć o kiszkach

Pozdrawiam i życzę wszystkim zdrowia
