Zgadzam się z Żabusią. ZUS-em nie należy się dołować, po prostu trzeba przeczekać te jego komisje i orzeczników. Z biegłym sądowym jest inaczej. On musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy coś temu pacjentowi którego ma przed sobą, przeszkadza iść do pracy. A jeżeli tak, to co i jak to uzasadnić. Ja byłem dwa razy na takim badaniu i się nie zdarzyło, aby biegły był po stronie ZUS-u.
Mnie też zadano pytanie, czy chcę wrócić do pracy. I odpowiedziałem, że oczywiście, że tak, bo przecież nie będę od 40 r.ż. już ciągle rencistą. I oni takiej odpowiedzi oczekują, bo teraz na nasze choroby nie daje się już renty na zawsze, chyba, że ktoś jest po poważnych resekcjach i ma komplikacje, albo wymaga stałej opieki. Ja wcześniej sądziłem się z ZUS-em o świadczenie rehabilitacyjne, a potem o rentę i obie te sprawy wygrałem. I zawsze argumentowałem w ten sposób, że moje leczenie już trwa długo, są pierwsze pozytywne efekty, i ja dlatego pozywam ZUS do sądu, że nie pozwala mi, nie daje czasu i kasy, aby to leczenie doprowadziło do całkowitej remisji i że nie pozwolę na zmarnowanie wysiłku mojego i lekarza, włożonego w leczenie. To trafiało do biegłych, oni też mają takie zdanie o orzecznikach z ZUS-u jak my. Ale też się nie skompromitują dla nas i nie przyznają nam niezdolności, jeżeli nie ma do tego mocnych argumentów.
To czy ktoś był w szpitalu i jak dawno temu, nie ma większego znaczenia. Ja nigdy w szpitalu nie leżałem. Ja stawiałem sprawę krótko - mam ciągłą biegunkę i to taka, że muszę mieć WC w odległości max. 10 metrów, bo jak nie, to narobię w gacie

A że niemowlakiem już nie jestem, to tak trochę głupio by było. Do pracy w pampersach też nie będę chodził, tylko dlatego, że ZUS tak chce. Biegła zajrzała w papiery z kolonoskopii i potwierdziła - tak, taki stan jelita może dawać takie efekty. I to wystarczyło, aby dwa razy wygrać z ZUS-em. Ale ja wnioskowałem od razu o rentę na dwa lata, aby spokojnie sie wykurować, a nie na całe życie. Dostałem na rok, ale tego się spodziewałem, trzeba żądać więcej, aby mieli z czego zabrać. Prosta zasada negocjacji
Na biegłych nie robi większego wrażenia, że ktoś jest chory i że boli, bo przecież tam zdrowi ludzie nie przychodzą. Ale często jest tak, że mimo przewlekłych chorób można pracować. Tutaj trzeba tylko jasno wyartykułować powód dlaczego nie mogę fizycznie, a wręcz technicznie iść do pracy, a nie to, że choruję już wiele lat i że w związku z tym mi sie należy renta. Jeżeli biegły znajdzie w papierach z
aktualnych badań uzasadnienie takiej stawianej przeze mnie tezy, to ZUS ma małe szanse na wygraną.
Grzesiu, gdzieś tam mam odwołanie, które ja pisałem, to trzeba napisać po swojemu, ale jeżeli miało by Ci to w czymś pomóc, to mogę Ci wysłać.