W sumei dalej ma i nie zamierza rezygnować.
Moja przygoda z kotami zaczęła się w maju 2009, kiedy to w garażu okociła nam się dzika kotka.
Wtedy w moim życiu pojawił się mój pierwszy, osobisty, kochający mnie kot - Prezes.
Niestety, głupia byłam i wypuściłam go na ogród. Trafił na owczarka niemieckiego sąsiadów.
Nie miał szans. Pomimo intubacji, sztucznego oddychania i adrenaliny w serduszko - nie zaczął oddychać.
Ale on jeszcze do mnie wróci...
3 dni po śmierci Prezesa przywlokłam do domu takie cudo ze schroniska:

To Tygrysek.
Tak wygląda teraz:

Mając Tigera szukałam dalej niebieskich kotów, bo chciałam - więcej!
Trafiłam w necie na rasę korat, tylko był problem - n ie było ich w Polsce.
W końcu udało się i w marcu 2011r dostałam info z Oslo od hodowcy, że sprzeda mi 2 kotki.
I tak 07.08.2011 przylecieliśmy do Polski w składzie: wistra i TŻ i:
Dongalas Gjevjon:

Dongalas Glitne:

Dziewoje są bdb w typie, Glitne pod koniec lutego leci do Helsinek do kawalera.
W grudniu zaakceptowano nasz przydomek hodowlany - SEZERP*PL (Sezerp od tyłu to... Prezes)
Jeździmy sobie na pokazy i wystawy no i czekamy na kocięta

Gjevjon leci też do Helsinek, do innego kocura, ale w czerwcu/lipcu.
W domu mamy też pseudocollie (wykastrowana) w wieku 10 lat i kotkę szylkretkę mojej mamy Murziłkę:
