Nasze dzieciaczki z nzj
: 20 paź 2013, 22:31
Witam wszytskich
Pomyslalam aby zalozyc taki watek, bo nie znalazlam podobnego. Mozliwe ze zaslabo szukalam....
Moj synek ma 5 lat, choruje na wzjg. Niebawem czeka nas biologiczne leczenie. Mam nadzieje ze chirurgia go omiie.
Zapewne jest tu duzo rodzicow, ktorych dzieciaczki zmagaja sie z tymi chorobami.
Dobrze miec gdzie i z kim o tym chociaz popisac.... czasem brak sil i taki zal mnie ogarnia, i brak nadzieji.... drugi taki rodzic tylko potrafi to w duzej mierze zroumiec.
Krystianek jesli nie dostaje Pentasy to ciagle krwawi ale poza tym nie widc po nim ze jest chory. Jest wysoki jak na swoj wiek , bo ma 125 cm i 25kg - wyglada na starszego a nie na przedszkolaka
Caly czas to jeszcze na 100% do mnie nie dociera ze jest chory na to dziadostwo!
Zastanawia mnie jakie zycie go czeka, jak bedzie sobie roadzil podczas leczenia biologicznego? Co bedzie dalej jesli i to nie zadziala? Jak bedzie sobie radzil jesli konieczna bedzie jednak operacja? Co z jego zyciem towarzyskim, jak w szkole i jak z innymi dziecmi bedzie dawal sobie rade. Przeraza mnie to, bo wiem ze dzieci potrafia byc zlosliwe a ja nie chce aby doswiadczyl przykrosci i nieprzyjemnosci ze strony rowiesnikow.....
JESLI WIEC JESTESCIE RODZICAMI DZIECI CHORYCH NA NZJ TO NAPISZCIE JAK SOBIE RADZICIE W CODZIENNOSCI zwiazanej z tymi chorobami, jak wasze dzieci sobie z tym radza, co mozecie poradzic aby zylo sie lepiej....
Pozdrawiam wszystkich cieplutko
Pomyslalam aby zalozyc taki watek, bo nie znalazlam podobnego. Mozliwe ze zaslabo szukalam....
Moj synek ma 5 lat, choruje na wzjg. Niebawem czeka nas biologiczne leczenie. Mam nadzieje ze chirurgia go omiie.
Zapewne jest tu duzo rodzicow, ktorych dzieciaczki zmagaja sie z tymi chorobami.
Dobrze miec gdzie i z kim o tym chociaz popisac.... czasem brak sil i taki zal mnie ogarnia, i brak nadzieji.... drugi taki rodzic tylko potrafi to w duzej mierze zroumiec.
Krystianek jesli nie dostaje Pentasy to ciagle krwawi ale poza tym nie widc po nim ze jest chory. Jest wysoki jak na swoj wiek , bo ma 125 cm i 25kg - wyglada na starszego a nie na przedszkolaka

Zastanawia mnie jakie zycie go czeka, jak bedzie sobie roadzil podczas leczenia biologicznego? Co bedzie dalej jesli i to nie zadziala? Jak bedzie sobie radzil jesli konieczna bedzie jednak operacja? Co z jego zyciem towarzyskim, jak w szkole i jak z innymi dziecmi bedzie dawal sobie rade. Przeraza mnie to, bo wiem ze dzieci potrafia byc zlosliwe a ja nie chce aby doswiadczyl przykrosci i nieprzyjemnosci ze strony rowiesnikow.....
JESLI WIEC JESTESCIE RODZICAMI DZIECI CHORYCH NA NZJ TO NAPISZCIE JAK SOBIE RADZICIE W CODZIENNOSCI zwiazanej z tymi chorobami, jak wasze dzieci sobie z tym radza, co mozecie poradzic aby zylo sie lepiej....
Pozdrawiam wszystkich cieplutko
