Jestem mamą 11-letniego Emila, u którego świeżo zdiagnozowano CU i nietolerancję laktozy. Diagnostykę zaczęliśmy w czerwcu z powodu bólów brzucha, wzdęć, gazów. Gdy próbowaliśmy pobrać kał do badania okazało się, że syn ma naprzemiennie biegunki i zaparcia do czego się wcześniej nie przyznawał. W badaniach wyszło dużo krwi utajonej (w kale widział 2-3 razy) o raz kalprotektyna dodatnia (nie oznaczono ilości). W ten sposób trafiliśmy do Kliniki we Wrocławiu na Skłodowskiej-Curie. Przy pierwszym pobycie wyszło niewielkie zapalenie dwunastnicy i kalprotektyna ponad 2000. Stąd kolejny pobyt i kolonoskopia. Jesteśmy świeżo po wyjściu z Oddziału, czekamy na wyniki pobranych wycinków, lecz lekarz nie miał wątpliwości, że to wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Na razie w fazie lekkiej, skala MAYO - 1. Dostał Asamax 3 x 1 dawka 500, plus w czopkach 1 x 1 oraz metronidazol.
Zdaje się, że jestem jeszcze w szoku mimo, że się spodziewałam diagnozy przy takim wyniku kalprotektyny. Przed nami wizyty u psychologa i dietetyka ponieważ nie wiem czy sama ogarnę taką dietę. Emil ciężko to znosi ponieważ lubi jeść i dla niego to dramat gdy tylu potraw musi sobie odmówić. Ja sama przy nim muszę się trzymać, pocieszać, a wewnętrznie jestem w rozsypce.

Powiedzcie mi jak oswoić tą chorobę?
Czy to, że teraz jest lekka postać CU oznacza, że przy prawidłowej diecie i leczeniu ominą nas cięższe rzuty?
Co może Emil jeść jako przekąski? Przychodzą mi do głowy tylko chrupki kukurydziane i ryż preparowany.
Wybaczcie za chaos w opisie. Próbuję to wszystko poskładać, muszę przeczytać mnóstwo informacji na temat choroby, a nie bardzo mam na to siłę. Najchętniej bym siedziała i płakała...

Pozdrawiam wszystkich,
A.