biedronka24 pisze:A w pracy słyszysz - no przecież tak dobrze wyglądasz.

Moja gastrolog do mnie ostatnio tak: "Ładnie pani wygląda...", a w dalszej rozmowie "a może jednak operacja?"
Wizyta u hematologa: pani przez 20 minut wpisywała dane do karty (tak na komputerze!), potem latała do dyrektora placówki spytać się czy mają umowę podpisaną z ośrodkiem, w którym robiłam MRI (bo opisująca je technik śmiała wysnuć jakiś wniosek), potem "zniknęło" jej to co wklepała do kompa (no znajomość ctrl+z, ctrl+y ciężka sprawa..), znowu kolejne badanie wklepuje do kompa, zamiast poprosić o skan do kartoteki, jak robi każdy lekarz

w końcu dotarło do niej po 40 minutach, że w dwóch badaniach z różnych ośrodków zwrócono uwagę na problemy ze szpikiem (!). To zaczęła wpisywać do karty moje jednostki chorobowe .. dobrze, że znam każdy kod na pamięć

Przy ostatniej (wapniejące zapal. ścięgna) wreszcie dotarło do niej, że naprawdę coś może mi być

Wpisywanie leków jakie biorę: biorę pentasę w granulacie i dawka, babka a co mnie obchodzą leki na CD? wpisuje samo pentasa...bo w sumie po co komu znać dawkowanie. Jak w końcu przeszła do objawów, to praktycznie już po czasie wizyty było (na szczęście nie wyrzuciła mnie z gabinetu

), w sumie i tak obie doszłyśmy do wniosku, że większość z nich może być od każdej choroby, którą mam

Ogólnie babka naprawdę ma wiedzę, ale poziom rozmowy z pacjentem masakra, bardzo chaotyczny. Jeśli chodzi o skierowania na badania, babka dość konkretna, opisała na czym polega pobranie szpiku (na razie nie mam), dała skierowanie na usg jamy brzusznej i kazała się zapisać do konkretnego lekarza, bo ten się zna, skierowanie na dodatkowe badania z morfologii, no i za 2 tygodnie, po powrocie z MSW Wawa mam do niej przyjść z wynikami. Na pewno nie mam mielodysplazji, ale coś jest innego
