Re: Ilu Nas Jest?
: 15 sty 2013, 00:23
Czytam wasze posty, które są naprawdę wzruszające. Podziwiam was. Myślałam, że jestem sama ze swoimi smutkami i problemami, bo niestety wśród zdrowych, nawet rodziny nie mam wsparcia. Twierdzą, że użalam się nad sobą i zamykam w swojej chorobie. Ale ja tak nie uważam, nadal walczę. Od dwóch lat jestem na żywieniu pozajelitowym w warunkach domowych, od tego czasu tak naprawdę nie miałam w ustach prawdziwego posiłku. Kilka zjedzonych łyżek zmiksoanej zupki kończy się ostrymi bólami. Jest mi z tym ciężko. W lutym lub marcu czeka mnie operacja usunięcia jelita grubego, która nie wiadomo czy cokolwiek wniesie. Odwlekałam ją trz lata, ale niestety mój stan się wciąż pogarsza i dalsze czekanie nie ma sensu. Po operacji może wcale nie być lepiej i pewnie również czeka mnie stomia. Moja babcia miała Alzheimera. Męczyła się strasznie przez ostatni rok swojego życia. Ja nie byłam w stanie jej nawet odwiedzać- ważyłam wtedy 34 kilo przy wzroście 166 cm, a bóle były nie do zniesienia. Wiedziałam , że umiera i nawet nie mogłam jej pomóc czy wesprzeć choć i tak mnie już nie poznawałam. Przeżyłam jej śmierć strasznie i do tej pory nie mogę sie pogodzic z tym, że moja choroba odebrała mi szansę bycia z nią kiedy potrzebowała bliskości. Ale chyba takie juz nasze życie. Mimo to nie korzystam z porad psychologa czy psychiatry, choc może powinnam , bo miewa dni, że nie mam już ochoty tak dalej życ, ale wciąz wierzę, że jeszcze będzie dobrze. W końcu ile można cierpieć?? Mam nadzieję. że nie zanudziłam was swoimi żalami, ale fajnie , że mogłam to z siebie wyrzucić.