Post
autor: Kreska » 09 lut 2006, 17:43
Chciałabym napisać co nie co o reakcji innych na naszą chorobę. Ja zachorowałam w maju zeszłego roku, wiadomo jak się zaczęło -przykre objawy, krew, ogromny stres, zaraz potem szpital i kolonoskopia, Bardzo to przeżywałam, tym bardziej , że cały poprzedni rok miałam bardzo dużo problemów zdrowotnych i przechodziłam b. skomplikowaną, wielokierunkową diagnostykę, badań których nikomu nie życzę (miałam wcześniej podejrzenie zespołu górnego otworu klatki piersiwej i perspektywę operacji wycięcia żebra lub zabiegu stentowania tętnicy)).
Pracuję jako lektor angielskiego (zresztą na AM w Katowicach), o mojej chorobie koleżankom w pracy opowiadałam, niezbyt sie tym przejęły - wiadomo , myślały ze mam to ze stresów (szefową mam straszną - potwór i serwowała mi bardzo dużo stresów w zeszłym roku)). Gdy zacząl sie rok akademicki w pażdzierniku, zaraz w drugim tygodniu wylądowałam na dośc długim zwolnieniu z powodu zaostrzenia objawów cu. Szefowa skomentowała to złosliwie, 'koleżanki-lektorki' też mnie zbyt nie wspierały. w 4-ym tygodniu L4 zasygnalizowałam, ze najprawdopopdoniej wracam od nowego tygodnia, po czym trach... moja gastrolog, mimo, że było ze mną lepiej, przedłuzyła mi jeszcze L4 o kolejny tydzień, tak że wyszło 5 tygodni zwolnienia. I akurat w tym 5 tygodniu mojego L4, szefowa kazała dziewczynom chodzić na moje zajęcia (wcześniej zajęcia po prostu przepadały. Dodam tu, że chodziły na moje zajęcia raptem przez ostatnie 3 dni, fakt, że musiały zostać specjalnie po godzinach. Wsciekły się strasznie i wyobraźcie sobie jaka była ich reakcja - jedna taka pindzia (nota bene są moimi rówiesniczkami) wysłała mi b. perfidne smsy, pisząc w imieniu wszystkich lektorek, że cytuję 'skoro nie masz siły pracowac i o pracy nie możesz myśleć to pomyśl o zmianie pracy i nie blokuje etatu który my za ciebie robimy, że chorobę masz ze stresów, i lepiej się zajmij tłumaczeniami w domu i zwolnij etat , bo my za ciebie robić nie będziemy', itp. itd. dodała jeszcze że tylko ja 'nadużywam L4' i że pewnie wnet pójdę na kolejne a one nie będą za mnie wiecznie pracować. Wyobrażacie sobie jak sie poczułam, jak wróciłam do pracy to z nikim od tej pory nie gadam, a z ta pindzią - inicjatorką całej nagonki na mnie to od tego czasu, czyli od listopada nawet słowa nie zamieniłam, traktujemy sie jak powietrze, a najlepsze , że one są oburzone, że ja chodzę obrazona na nie, i według nich to ja je powinnam przepraszać za moje długie L4. Brak mi wprost słow na ich zachowanie, bo one nie są w mojej skórze i nie wiedzą jak to jest i jak się czułam jak krew ze mnie leciała tak, że ledwo wychodziłam z ubikacji, ile to stresów. Ciekawe jak by się czuły gdyby też się dowiedziały, że mają nieuleczalną chorobę i będa ją już mieć do końca zycia. Im nic nigdy nie dolegało, oprócz zwykłej grypy i chyba innych badań jak pobranie krwi nigdy nie musiały mieć.
Przyznam. że zła jestem też na siebie, że tak wiele rzeczy w pracy mówiałam, łącznie z tym że kiedyś moja gastrolog mi powiedziala, że na colitis ulcerosa ona może mnie trzymac aż do 3 miesięcy na zwolnieniu, i ja o tym w pracy mówiłam, ach, jaka ja glupia byłam.
Po tym przykrym doświadczeniu mam nauczke na zawsze, nie wtajemniczac innych w szeczególy choroby, bo oni i tak nie zrozumieją i nie tłumaczyć się!!!! Naprawdę, bo potem was ludzie będą rozliczać z każdego slowa, które powiedzieliście. Ja już nie mam do nikogo zaufania, przeżywam to bardzo, bo ostatni rok była dla mnie okropny - ledwo, ze wykryli mi cu, to jeszcze tak bardzo się zawiodłam na ludziach. Teraz nie mam w sumie żadnych kolezanek, ale wolę to niż takie 'pseudokoleżanki'.
Co do mojej pracy - to jest fajna, lubie ja, i chyba zrozumiałe jest, że teraz przy tej chorobie etat jest mi bardzo potrzebny bo daje mi zabezpieczenie , mam płacone wszystkite składki i darmowe leczenie itp. I na pewno z pracy nie zrezygnuję!!!! A jak u was środowisko w pracy zareagowało na chorobę? Kreska