Gosia, masz rację. Dziękuję

Nie wiem czy czas leczy rany - na pewno nigdy Go nie zapomnę. W swojej chorobie pokazywał mi jak być ciągle uśmiechniętym i znaleźć siłę na życie. Choroba przewartościowała nas oboje i tak jak powiedział Marcin - zmieniła priorytety. W tej chwili staram się usmiechać do dobrych wspomnień, pamiętać te dobre chwile. Powtarzać sobie to co mówił, robił. Mam nadzieję, że kiedyś będę uśmiechać się bez łez. Wiem, że On chciał, żebym zapamiętała go w miarę zdrowego, uśmiechniętego... a tak cudownie się uśmiechał

Wiem o czym mówisz, mówiąc o utracie chęci do życia - tzn wiem z obserwacji. Dobrze, że nie jesteś w tym sama - ma nadzieję, że możesz liczyć na wsparcie swojego męża. Na pewno możesz liczyć na moje

Mogłabym Ci teraz pisać rzeczy tzw. "oczywiste" jak to, że masz dla kogo żyć itp itd. ale chyba nie o to chodzi. To przecież na pewno sama wiesz. Mogę się domyślać jakim koszmarem jest dla Ciebie teraz Twój stan i bardzo, ale to bardzo chciałabym Ci jakoś pomóc. Jeżeli będziesz potrzebowała się wygadać, pogadać - albo będziesz chciała, żeby ktoś Cię tylko wysłuchał - to proszę bardzo. Możesz na mnie liczyć. Trzymam kciuki, żeby wkrótce znowu było lepiej.
[ Dodano: 25-10-2012 ]
Najgorsze są takie dni jak dzisiaj - dzisiaj są Jego urodziny. Kurcze czuję, że wpadam w jakiś obłęd - co chwile piszę do Niego maila z nadzieją, że gdzieś tam w górze wszystko do Niego dociera... ehhhh