Strach zawsze będzie Ci towarzyszył, bo to nic przyjemnego przechodzić przez tę udrękę. Ja sama do tej pory codziennie zastanawiałam się, co mnie czeka, kiedy mnie czeka powrót "przyjaciela" Crohna, ale zrozumiałam, że takie myślenie jest zgubne i powoduje tylko błędne koło, które nakręcam sama. Trzeba się cieszyć z dobrego, łaskawego czasu, ale bez strachu. Strach nie pomaga chorobie. To na pewno. Nie wiem jak u innych, ale wydaje mi się, że nawet przy stanie remisji choroby nie ma czegoś takiego jak - jem co chce, piję co chcę i nie mam żadnych objawów. Mnie mój Crohn nauczył jednego - muszę nauczyć się żyć z nim, bo inaczej prowadzenie wojny z własnym ciałem niczemu nie służy dobremu. I wiem, że nie jest idealnie, ale zawsze może być gorzej, dlatego doceniam, że po dużej burzy wyszło choć trochę tęczy

Pozdrawiam!
