mam taki problem z moim partnerem chorującym na CD. jestesmy razem od 2 lat było nam razem cudownie

Jego chorba zaczeła się w trakcie trwania naszego związku bo ok półtora roku temu. Obiecalam mu wtedy, że zawsze bedziemy razem pomimo wszystko i że razem damy sobie z tym rade

i tak bylo wpsierałam go w każdej sytuacji w sumie to chyba bylam jedyna osoba w śród otaczających go ludzi, która widziała prawdziwe oblicze tej choroby. nieraz bywało ciżko jednak zawsze starałam sie zruozumić wszystko. Bywały często sytaucjie gdzie sie potrafił do mnie nie odzywac po kilka dni a potem twierdził ze go bolał brzuch i się zle czuł... przykre sa takie sytuacjie dla mnie bo nie wiem jak sie mam zachowac... Najchetniej przyjechałabym do niego i posiedziała wtedy z nim ale on tego nie chce... mowi ze nie chce zebym patrzyla jak się zwija z bólu...
a ja mam wtedy wrazenie ze on mnie poprostu odsówa od siebie...
najgorsze ze od pewnego czasu zaczał sobie coś wmawiać, że my nie możemy być razem bo nie chce mi psuć zycia, że ja z nim nie moge być szczęliwa... ze zasługuje na narmalnego faceta a dla mnie to on jest właśnie normalnym kochanym facetem
nie rozumiem jego podejscia do choroby bo ona uważa ze nie wiadomo jak jego zycie bedzie wygladało za kilka lat... ze bedzie sie po szpitalach włuczył i co on mi moze zapewnic jak dlugo nie pozyje... jak to słysze to mnie szarpie poprostu...
twierdzi ze nie może nikomu dać szczęsia i że musi być sam w zyciu zeby mnie nie krzywdzic... wiem że mnie kocha bo czesto to powtarza ale nie wiem jak mam go przekonac ze ja chce z nim być i jego choroba?
prosze was powiedzcie mi jak ja mu mam wytłumaczyć że sobie razem damy rade i że to właśnie z nim chce być szczęsliwa

nie mam juz siły do niego...