A ja tak jak obiecałem 14 listopada w tym wątku, wspomnę o ciągu dalszym mojego leczenia.
Otóż 15.11.2011 rzeczywiście wylądowałem w szpitalu, ropień okołoodbytniczy został nacięty, założono sączek... i przez blisko miesiąc goiło się bardzo ładnie - regularne zmiany sączków (Atrauman, Aquacel), trochę antybiotyków (Metronidazol, Proxacin).
W połowie grudnia zaczął mi się jednak robić naciek zapalny naokoło miejsca nacięcia. Było to po prostu twarde, nawet niezbyt bolesne zgrubienie. Przez tydzień naciek się zwiększał, aż 23 grudnia tak urósł, że schodził w kierunku krocza i moszny. Znowu trafiłem na oddział chirurgiczny, zrobiono kontrnacięcie i następnego dnia mnie wypuszczono.
Okazało się, że wiele ropy z tego nie wyleciało, w posiewie kompletnie nic nie wyszło. Naciek zapalny jednak pozostał, mam go cały czas i praktycznie niewiele się zmienia - z rany nic się już nie sączy, a twarde zgrubienie naokoło nacięcia w pośladku oraz w kroczu zostało.
Zrobiono mi USG i fistulografię - nic nie wyszło - nie widać tam ani ropy, ani co ciekawe, żadnej przetoki. Obecnie czekam jeszcze na USG transrektalne w Warszawie na Solcu. Chirurdzy uważają, że ropnia tam już nie ma, podejrzewają jednak, że może być mimo wszystko przetoka, a skąd i dlaczego tak naprawdę jest ten naciek zapalny, nikt nie potrafi mi powiedzieć. Szczególnie, że praktycznie sprawa stoi w miejscu, naciek nie zmniejsza się ani nie powiększa.
Moja gastroenterolog wypisała mi już skierowanie na oddział gastroenterologii w celu wykonania kolejnych badań i możliwe, że podania leku biologicznego. Chirurdzy z kolei odnoszą się do tego sceptycznie - tak jakby cały czas nie wiedzieli czy przypadkiem nie trzeba będzie tego zaraz operować.
Co w tej sytuacji powinienem zrobić, jeśli przypuśćmy, w Warszawie po USG transrektalnym chirurg stwierdzi, że jest przetoka i przydałoby się ją usunąć? Posłuchać go czy upierać się, że przy leczeniu biologicznym jest szansa na zrośnięcie się tego miejsca i operacja nie będzie konieczna? Widać tu wyraźny dysonans pomiędzy tym co oferuje chirurgia i gastroenterologia - jedni by mnie najchętniej pocięli a drudzy nafaszerowali lekami

Oczywiście wolałbym włączenie do programu leczenia biologicznego - nie wiem tylko na ile jest to skuteczne wobec przetok. A w tej sytuacji problem polega też na tym, że nie wiadomo do końca co się tam dzieje i czy w ogóle można mi ten lek podać (przy aktywnym ropniu niestety nie można). Chociaż mam nadzieję, że po USG transrektalnym na Solcu (u profesor Sudoł-Szopińskiej - autorytetu w tej dziedzinie) w jakimś stopniu sprawa się wyklaruje.