
Mam ostatnio dentystyczną gehennę i chciałam się poradzić.
Na początku zaznaczę, że regularnie co pół roku uczęszczam do dentysty. Z zębami nigdy większych problemów nie miałam. Tydzień temu w sobotę nagle obudził mnie w nocy koszmarny ból zęba(siódemka z prawej strony). Oczywiście udałam się do dentysty dzikim pędem. Tam dentystka stwierdziła że żadnej próchnicy nie ma, ząb wygląda okej, ale skoro dziąsła spuchły i boli jak cholera to wywierciła dziurkę aby zobaczyć co się tam kryje. Okazało się, że zgorzel. Miałam leczenie kanałowe, wszystko ładnie pięknie, skierowanie na zdjęcie rtg dostałam, żeby zobaczyć czy kanały ładnie przeczyściła. W czwartek powtórka z rozrywki, budzę się w nocy z bólem (szóstka z lewej strony). Lece do pani doktor, znowu nic nie widzi, niby wszystko ok. Wierci dziurkę i znowu zgorzel, znowu kanałowe. Antybiotyk bała mi się przepisać, bo wyczytała że to strasznie źle działa na jelitko i żołądek. Wszystko było by okej, gdyby nie to że w sobotę (wczoraj) gęba spuchła mi jak balon, ból niemożliwy, nie umiem jej nawet otworzyć, ledwo bełkoczę. Jutro lecę znowu do dentystki, niech mnie ratuje, coś przepiszę bo zwariuję.
Chciałam zapytać Was czy mieliście podobną sytuację z zębami? Z tego co wiem to zgorzele robią się z zaniedbanej próchniczy, a tu takie coś. Sama dentystka była w szoku. Powiedzcie czy mam iść z tym problemem do gastro? Czy może mieć to związek z Crohem?
Spuchnięta jak świnka

