Mam jeszcze takie pytanie, bo jestem już całkiem skołowana. W wyniku USG mam opisane:
Echostruktura tarczycy nieco zmieniona o obniżonych odbiciach, drobnoziarnista.
Przepływ w gruczole w dopplerze kodowanym kolorem w cd i pd wzmożony podtorebkowo.
Potem, że węzły chłonne, ślinianki, struktury dna jamy ustnej - w porządku i że nie stwierdzono żadnych guzów, zmian ogniskowych ani zwapnień.
I na końcu, że perfuzja i echostruktura jak w m. Hashimoto.
Szczerze mówiąc trochę mnie zdziwiła ta diagnoza, już nie będę mówić dlaczego (powiem tylko, że od wejścia pani powiedziała, że na pewno mam coś z tarczycą, bo mam suchą skórę... O_O), więc zrobiłam sobie przeciwciała anty-TPO, które to podobno świadczą o Hashimoto, kiedy norma jest znacznie przekroczona - najmniej kilkanaście razy.
I tu zagadka. Podczas gdy norma jest "<34", ja mam ich "<5", czyli tak jakbym ich nie miała.
Czy to oznacza, że nie mam tego Hashimoto?

Co mam właściwie o tym sądzić?
Wynik TSH mam 2,6 (wcześniej miałam 2,8, to pani wykonująca USG powiedziała, że to już niedoczynność, chociaż norma jest do 4,2).
Jestem już tym całkowicie skołowana, jeśli ktoś się na tym zna bardzo Was proszę o jakąś radę lub opinię
