

Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy
No przygniotło mnie to troche , do tego problemy ( wiem ma je każdy ) Stad stan zobojętnienia .. A nie planuje ponieważ nie wiem jak bedzie w następnym dniu , Niby remisja , a nie jest tak jak być powinno .Zenobius pisze: Czemu jest Ci obojetnie i nie planujesz?
Przez chorobe, bo "po co planowac, skoro flaki sie buntuja"?
skąd ja to znam.. zawsze wydawało mi się, że psycholog czy też terapeuta to osoba, która zna pełen wachlarz ludzkich emocji i potrafi wczuć się w sytuację drugiej osoby. a teraz odnoszę wrażenie, że oni wszystko widzą w bieli, albo czerni: "cierpisz? - inni mają raka i są szczęśliwi" "jesteś nieszczęśliwa? - zmień swoje życie" "nie masz siły zmieniać swojego życia? - to szkoda"Alis pisze:Ostatnio nie chce mi się chodzić do psychologa. Wydaje mi się, że psycholog wszystko bagatelizuje i mnie olewa. Mówię jej, że przeżywam nowe sytuacje całą sobą, a ona na to że każdy tak ma.Pytam się jej jak mam radzić sobie z bólem a ona na to, że z zapaleniem jelita ludzie normalnie żyją i pracują. ..
Właśnie dlatego jakoś trudno namówić mnie na wizyty u psychologa.pea pisze:przecież nie po to człowiek stresuje się jak głupi i mówi coś, co z wielkim trudem przechodzi mu przez gardło żeby usłyszeć takie mrzonki...
dlatego ja zawsze przypominam,wybierz psychologa klinicznego,takiego z doświadczeniem,z praktyką ,a nie z modnych gabinetow.ChildOfCracow pisze:kim jest psycholog? Zwykły człowiek, który ma wiedzę na temat psychiki ludzkiej większą niż przeciętny człowiek. Ale ma on swoje doświadczenia i emocje, jak może zrozumieć emocje innych i to przez co przechodzą, gdy sam tego nie doświadczył?
idąc tym tokiem myślenia,wyszłoby na to,ze chorzy mają sie leczyć w swoim gronie.ChildOfCracow pisze:Najlepszym psychologiem i pomocą dla osoby z problemem jest druga osoba z takim samym problemem i obie muszą mieć chęć walki z nim.
Każdy ma swoje doświadczenia,ale mi się wydaje,że nie na tym ma polegać terapia,że terapeuta pogłaszcze po głowie ze wspólczuciem,ale własnie wskaże droge wyjścia.mal(a)gocha pisze:pea napisał/a:
przecież nie po to człowiek stresuje się jak głupi i mówi coś, co z wielkim trudem przechodzi mu przez gardło żeby usłyszeć takie mrzonki...
Właśnie dlatego jakoś trudno namówić mnie na wizyty u psychologa.
Nie chodziło mi o to, że chcę, żeby ktoś mi współczuł, ale czasem te drogi wyjścia to są mrzonki. Na mnie akurat pokazanie innych chorych jako przykład, że cierpią nie działa, może przez to, że na Crohna choruję 30 lat i swoje widziałam. [Oczywiście wszystkim chorym bardzo współczuję (żeby mnie ktoś tu źle nie zrozumiał, że uważam, że tylko ja cierpię)].obyty.z.cu pisze:Każdy ma swoje doświadczenia,ale mi się wydaje,że nie na tym ma polegać terapia,że terapeuta pogłaszcze po głowie ze wspólczuciem,ale własnie wskaże droge wyjścia.