Wracając do sedna, nie wiem czy lepiej zachorować wcześniej czy później. Denerwował mnie "parasol ochronny" mojej mamy do tego stopnia, że chciałam jak najszybciej uciec z domu. Założyłam swoją rodzinę w wieku 22 lat, ale teraz po 14 latach wali mi się to małżeństwo. Trochę za to winię crohna, bo przez te przejścia chorobowe zawsze byłam poważniejsza niż moi rówieśnicy, nie śmieszą mnie głupie żarty a niestety mój mąż (mój rówieśnik) nie rozumie tego. Chociaż wiedział o mojej chorobie i początkowo bardzo mi pomagał to niestety poddał się. Jak to mówi - chce żyć na luzie, a ja tego nie potrafię.
Myślę tylko, że teraz wogóle jest łatwiej chorowć obojętne czy jest się dzieckiem czy osobą dorosłą. Po pierwsze jest to FORUM! i J-elita. Przez wiele lat nie było nigdzie nawet wzmianki o takej chorobie. Spotkałam wielu lekarzy (teraz nazywają się lekarzami pierwszego kontaktu), którzy nie wiedzieli co to za choroba (pewnie się o niej uczyli ale nie pamiętali ze względu na brak chorych

Ja niestety wolałabym zachorowć trochę później, żeby sobie POŻYĆ, chociaż czytając niektórych wiem, że ten mój crohn jest bardzo dobry dla mnie i mnie niezbyt męczy

Przepraszam, że się trochę rozpisałam. Uważam, że dobre byłyby warsztaty dla dzieci, praca z psychologiem (tylko kto na to ma pieniądze?) bo niestety dzieci może początkowo nie zdają sobie z tego sprawy co to za choroba i tak naprawdę pewnie się łudzą w momentach remisji, że zawsze będzie dobrze, a potem przychodzi rozczarowanie gdy jest zaostrzenie. Tak niestety było zawsze ze mną.
pozdrawiam
-gocha-