Od dzisiaj zlikwidowano kontrolne wizyty dzienne. W ogóle. Nie ma. Nie ma opcji. Nie da się obejść zakazu.
Badania - krew - czyli morfologia+żelazo+współczynniki zapalne - oraz kał - krew utajone - należy sobie samemu robić w POZie, a kontrole jako takie... Ekhm... Telefonicznie? Albo w poradni gastro w Szpitalu Kolejowym, jeżeli któryś z lekarzy tam przyjmuje...?
Pomimo najszczerszych chęci lekarze nic nie mogą zrobić. Tak jak kiedyś jeszcze, kiedy wycofali te wizyty z powodu limitów, to to jakoś funkcjonowało dla Crohnowców i Colitowców. Tylko dla nas, dzięki dobrej woli lekarzy. Obchodzenie przepisów jak się dało, ale mogliśmy być przyjmowani. A potem, na szczęście, przywrócono limity.
W moim przypadku nie ma to aż tak wielkiego znaczenia, jeszcze pięć miesięcy, a potem i tak wywaliliby mnie na zbity pysk. Ale cóż.
No i fakt, że zwalniają lekarzy. Lekarzy. Genialnych lekarzy. Mądrych, wyrozumiałych, ludzkich, wiedza, umiejętności, doświadczenie, o crohnach i colitach wiedzą wszystko. Badania endoskopowe - cud miód i orzeszki. A szpital pod naciskiem NFZu musi ich zwolnić. Rezydenci - czyli Ci nowi młodzi - mogą zostać, bo są finansowani przez urząd miasta albo coś. Ale lekarze już nie.
Straciliśmy już ordynatora, który albo już się przeniósł do nowej pracy - oczywiście, co za problem dla TAKICH lekarzy znaleźć sobie lepsze miejsce - albo przeniesie się na dniach.
Kolejni pewnie pójdą w jego ślady.
Masakra, masakra, masakra.
Tak jak inne województwa nie miały oddziałów, tak myśmy - Pomorze - mieli. I było cudnie.
A teraz co? Masowe pielgrzymki do CZD?


