Post
autor: joko25 » 13 sty 2013, 22:09
hejka
odświeżam temat, bo już po prostu nie mogę sobie poradzić z sytuacją, która męczy mnie już od pół roku, wszystko to zresztą stało się przyczyną nawrotu choroby, tak ciężkiego już długo nie miałam. schudłam ponad 10 kg, wyglądam jak cień człowieka... Nie chodzi tu tylko o teścia, który jeszcze nim nie jest formalnie, ale i o część mojej dalszej rodziny. jedna osoba z rodziny w twarz wykrzyczała mi, że nie jestem chora i kłamię...a miałam wtedy lepszy okres, zrobiła to w tak okropny sposób, tak to przeżywałam, że po tygodniu remisję szlag trafił...kosztowało mnie to tyle nerwów, ale żeby tego było mało, to rodzina mojego chłopaka, także zaczęła traktować mnie jak wroga. np. ukrywali przed nami-mną i chłopakiem, jakieś uroczystości rodzinne, żebym się nie dowiedziała, a mojego chłopaka stawiali przed faktem dokonanym. potem do akcji wkroczył teść-po prostu pewnego pięknego dnia powiedział mi, co prawda będąc pod wpływem alkoholu, że mam wyjść z jego domu i ze nie jestem dla jego syna!!! no to to już zwaliło mnie z nóg! Zawsze było ok, przez tyle lat a tu nagle takie słowa!! wiedziałam, ze nad taką postawą teścia popracowała pewnie reszta rodziny mojego chłopaka! no i efekt jest taki, że mam mega zaostrzenie, a nasz związek stoi pod znakiem zapytania! Widocznie nie podoba im się to, że choruje, że nie mam teraz pracy, na co komu taka żona??? strasznie to przeżywam, tym bardziej, że byłam przekonana, po pierwsze ,że moja dalsza rodzina mnie rozumie, moją chorobę- niestety pomyliłam sie, a po drugie-że rodzina mojego chłopaka mnie akceptuje mimo choroby. nagle wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie...czy oni chcą mnie zniszczyć psychicznie??? jedynie na najbliższą rodzinę, rodziców, rodzeństwo mogę liczyć. Oni zawsze mnie wspierają. A mój chłopak-zawsze przepraszał mnie za zachowanie swojej rodziny, ale mam wrażenie, że jest miedzy młotem a kowadłem. niby mnie wspiera, ale jak tu wchodzić do rodziny, która mnie nie akceptuje, która mnie nie chce?! czy to ma w ogóle sens?