07.01.2013 tuż przed podaniem Remika dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Nie gratulujcie, proszę, tak się boję... Tak naprawdę, chciałam tą wiadomość utrzymać w tajemnicy do czasu gdy już ciąża będzie "pewniejsza". Nie wytrzymałam... jest we mnie tyle strachu i obaw...że po prostu bez Was nie dam rady ...
Na remiku jestem od roku, teraz w styczniu miałam mieć ostatnią dawkę. Mniej więcej od połowy grudnia jelita zaczynały o sobie dawać znać. Wiedziałam, jednak, że za "chwilę" będzie Remik i będzie ok. Nadszedł 07.01.13, a ja od 11 dni nie mam miesiączki, zrobiłam więc kontrolnie test i wyszedł pozytywnie. Radość ogromna, bo przecież tak bardzo na to czekałam. Badania krwi, usg - ciąże potwierdzono, 4 tydzień. Od razu, bezdyskusyjnie L4.
Wszystko byłoby pięknie, ale jelita domagają się Remika... Bóle brzucha, właściwie przez większość dnia, wypróżnienie jedno dziennie-luźne, duże krwawienia ze zmian około odbytowych, a w rezultacie niskie żelazo. To wszystko powoduje, że nie potrafię się cieszyć, tylko cały czas myślę o najgorszym, do tego stopnia, że gdy idę do toalety to sprawdzam bieliznę czy nie zaczęłam krwawić... Martwię się tym wszystkim, a jednocześnie wiem, że stres to najgorsze co mogę zaserwować maleństwu...
W poniedziałek USG, usłyszymy bicie serduszka...może to pomoże mi wziąć się w garść

Nie wie jak wypędzić te okropne myśli ....