Naturalne jej źródła są dość skąpe i raczej nie są w stanie jej uzupełnić na odpowiednim poziomie - jeśli chodzi o produkty spożywcze. Głównie to ryby i to co w morzach się znajduje. Jednak poziom czystości i tego co się w morzu znajduje, to że w sklepie kupuje się ryby głównie z hodowli a nie z połowów powoduje, że coraz częściej się słyszy o patologiach związanych z produktami morskimi. Przykładem jest tu łosoś norweski dość popularny w naszych kuchniach. Z powodu nazwy kojarzymy go z czystością wód (norweskie tereny połowowe) jednak czytając etykiety widać, że są to ryby ze sztucznych hodowli, a nie z połowów. Tematów zanieczyszczeń, katastrof ekologicznych i tego co się dzieje teraz w morzach z okolic Fokushimy nie będę poruszał aby nie powodować atmosfery katastroficznej

Kolejnym naturalnym jej źródłem to wystawianie się na słońce. O tym często się słyszy, ale nie zawsze słyszymy wszystko, a i doniesienia z tym związanych są również niespójne. Z tego co się dowiadywałem to częścią wspólną jest to, że nasza szerokość geograficzna nie pozwala na wytworzenie jej w ciągu całego roku - tylko miesiące ciepłe wchodzą w gre i to tylko w odpowiednich godzinach. W odpowiednich - czyli w takich, które bezwzględnie są odradzane żeby przebywać wtedy na słońcu. Pamiętajmy jednak, że jest różnica pomiędzy smażeniem się na brąz, a korzystaniem ze słońca w celu zdobycia witaminy D. Informacje o czasie przebywania na słońcu są różne i strony na potwierdzenie niby badań na ten temat również mają różne informacje. Na jednych jest mowa, że wystarczy naświetlać się 20 minut inne znowu piszą o tym, że dopiero po 20 minutach rusza produkcja witaminy D. Częścią wspólną jest informacja, że witamina wytwarza się na skórze i MUSI się ona wchłonąć co oznacza, że dobrze się jest nie myć jakiś czas. Okres jej wchłaniania to może być od 24 do 48 godzin, więc okres niemycia uzależniony jest od naszych upodobań higienicznych. Kolejną ważną rzeczą jest to, że brązowa opalenizna jest barierą utrudniającą wytwarzanie witaminy i wtedy trzeba wydłużać przebywanie na słońcu - czyli najlepiej wystawiać się w sposób nieopalizujący.
Możliwość wytworzenia witaminy D ze słońca idzie w parze jakby nie patrzeć z porą jesienną i infekcjami na grypy i przeziębienia. Infekcje nie ujawniają się o tej porze, ale spada w naszym organizmie poziom witaminy D ułatwiając drogę zakażeń.
Trzecie źródło witaminy D - zapomniane.
Wychodząc naprzeciw początkom mojej osteoporozy przypomniałem sobie o czymś, co mają moi rodzice. Staroć PRLowska, mało używana, ale zalegająca często zakamarki w różnych domach. Dla upewnienia się przeczytałem instrukcję jak i zasięgnąłem rady lekarzy. Mowa o kwarcówce - lampie kwarcowej, która kiedyś służyła do naświetleń w czasie infekcji i - o czym mowa w instrukcji - przeciwdziałaniu krzywicy z racji na wytwarzanie witaminy D w organizmie, jak i wspomagając wytwarzanie czerwonych krwinek i hemoglobiny - o czym nie wiedziałem.
Na allegro zakupiłem więc kwarcówkę, dokładnie taką samą jaką mają moi rodzice i czekam na przesyłke. Z tego też powodu polecam zaopatrzyć się w taki sprzęt.
p/s o czym również nie wiemy. Witaminę D wytwarza promieniowanie UVB. To te promienia powodują opaleniznę, są dość płytko penetrujące nasze ciało, a długość ich fali to 280–315 nm. Wmawia się nam, że to one powodują raka - co raczej w związku z wytwarzaniem witaminy D jest raczej bujdą - i to przeciw nim w kremach stosuje się filtry, które znowu blokują możliwość jej wytwarzania.
Otóż destrukcyjnym promieniowaniem słonecznym jest jednak UVA - te promienia penetrują ciało dość głęboko, a filtry przeciw temu promieniowaniu w kremach do opalania raczej się nie spotyka, to nowość i dopiero wchodzą na rynek. Czyli do tej pory w ramach "dbania o zdrowie" smarowaliśmy się kremami, które blokują wytwarzanie witaminy D, a wystawiały nas na destrukcyjne UVA bez osłony witaminy D.
Temat solariów pominę gdyż jest to kontrowersyjne, ale tam lampy również wytwarzają UVB.... ale jak pisałem, co innego smażenie się, a co innego naświetlanie się w celu zdrowotnym.