28.04 pisałam post nt. nietrzymania stolca po usunięciu stomii, odtworzeniu układu pokarmowego bez j-poucha. Wspomniałam, że jeśli do końca maja nie będzie poprawy to jadę do proktologa. Szczerze? Nie czekałam do końca maja...
Trafiłam do proktologa, cudownego człowieka, wybitnego profesora, chyba najlepszego jakiego póki co spotkałam na mojej drodze.
Powiedziałam mu wszystko co i jak, jaki mam problem. Nie zwlekając, od razu poszłam z nim na badanie USG, ale odbytu, co jest nie tak, że prawie rok od zamknięcia stomii nie mam czucia w nocy? Badanie trwało krótko, ale do końca życia nie zapomnę jego wyrazu twarzy, kiedy siedział 20 minut przed monitorem i nie dowierzał, że jest aż tak źle...
Po kilkunastu minutach przeszliśmy do jego gabinetu i o to, co usłyszałam: "Uszkodzenie połowy (!) zwieracza wewnętrznego odbytu. Zobaczył sobie kto mnie operował przy pierwszej i drugiej operacji, po czym cały wkurzony powiedział, że on sobie z nim porozmawia. Fakt, że uszkodzenie bardzo poważne, a poza tym był zdenerwowany, że mam 17 lat i jak można było u tak młodej dziewczyny doprowadzić do takiego stanu...
Diagnoza jedna. Zabieg.
06.06 udałam się do prywatnej kliniki, gdzie został przeprowadzony zabieg zszycia rozwalonej (dosłownie) części zwieracza. Dobę po operacji, czułam, że muszę wstać w nocy do toalety. Radocha! Kiedy wychodziła, profesor do mnie przyszedł i powiedział, że napięcie będzie się zmieniać i nie gwarantuje mi sukcesu.
Aktualnie minęły prawie 2 miesiące, czucie w nocy rzeczywiście jest jeszcze w kratkę. Ilość wypróżnień jeszcze bardziej się zmniejszyła, bo przeważnie po południu chodzę 2-3 razy, potem mniej więcej w przedziale 21-23, następnie śpię prawie całą noc, bo budzę się 4,5 lub 6. Zależy od dnia.
Niedawno byłam na kontroli i jeśli mam być szczera, to profesor kompletnie nie spodziewał się takiego efektu. Co prawda, chce mi zrobić kolejną operację, ale ja mam serdeczny dość. Wierzę, że skoro po 1,5 miesiącu jest tak duży efekt, więc nóż, widelec, może będzie jak być powinno.
Pożyjemy, zobaczymy

Mam tylko nadzieję, że do 8 sierpnia wszystko wróci do normy, bo lecę na wakacje i chcę, w końcu po 3 latach choroby, operacji i szpitali porządnie wypocząć. O niczym innym nie marzę.

Zobaczę jaki efekt będzie w przyszłości i z pewnością się odezwę
