Pandziaak pisze:wysyłam dobrą energię
Dobra energia i kciuki zadziałały, wszystko poszło dobrzeNoire pisze:Trzymam kciuki żeby wszystko było dobrze

Tylko zostawili go na noc na obserwacji i mam nadzieję, że do jutra nie pojawią się żadne komplikacje, gorączka, krwiomocz czy inne atrakcje, że tylko wypis i do domu odpoczywać (czyli w jego przypadku = pracować zdalnie z domu...).
Samo wyjmowanie może nie bolało jakoś bardzo (nie znieczulają do tego, tzn. sama lidokaina w żelu

Ale na szczęście wiedzą o tym i pielęgniarka od razu po zabiegu podłączyła mu kroplówkę rozkurczową, zanim się to wszystko na dobre rozpętało, więc koniec końców ból był taki "do wytrzymania".
No ja też tak mam właśnie - jeśli lekarze nie mają czasu nam wszystkiego opowiedzieć, to czytam, ile się da, a tutaj na forum wielokrotnie wypytywałam o różne badania itp.obyty.z.cu pisze:Dlatego ja wolę wcześniej planować i wiedzieć jak najwięcej, wtedy jestem spokojniejszy i nie ma stresu
Pandzi wypowiedź zrozumiałam tak samo:
Nam chodziło tylko o zbyt "nadgorliwe" czytanie o powikłaniach, bo można się przez to nieprzyjemnie nakręcić i negatywnie nastawić na badanie, a nic dobrego z tego nie wyniknie:Pandziaak pisze:a ja Wam powiem, że wolę wiedzieć, niż niemile się zaskoczyć; jak sobie przypomnę parę lat temu, to tak nie informowali o przebiegu badań i jak to będzie wyglądać, internet tez nie był popularny więc parę razy przeżyłam szok i wolałabym wiedzieć wcześniej.
Pandziaak pisze:Owszem nie warto czytać i za dużo myśleć o powikłaniach bo jakby nie było to każde badanie niesie jakieś ryzyko.
Ja przed męża kolonką za dużo czytałam o możliwych powikłaniach - za dużo dziwnych i niepewnych komentarzy pod jakimiś przypadkowymi artykułami na ten temat.Noelia pisze:Nie czytam w necie za dużo na ten temat, bo zwariuję od tych opisów powikłań
I potem bez sensu panikowałam w tej poczekalni, że coś się niby stanie.
Ale to był sam początek naszej "przygody" z colitisem, więc wtedy jeszcze nie wiedziałam, gdzie szukać sprawdzonych info.
Lekarka męża powiedziała, że podczas wycofywania endoskopu z jelita bardzo dokładnie ogląda się ścianki z każdej strony, czy nie ma uszkodzeń, perforacji itp., więc takie powikłania to mega rzadkość.
Ale o tym, jak w praktyce będzie wyglądać badanie, zabieg czy operacja, to moim zdaniem warto wiedzieć jak najwięcej, żeby potem nie przeżyć przykrego szoku.
Tak jak w tym wątku o operacjach - pamiętam, że kilka osób pisało, że właśnie doświadczyły takiego niemiłego wstrząsu, bo jakoś nikt ich wcześniej nie uprzedził o drenach, o centralce, sondzie, cewniku itd.
My akurat trafiamy tak, że wszystko nam dokładnie tłumaczą. I bardzo dobrze.
Przed tym rozbijaniem kamieni URSL uprzedzili męża, że zakładają potem na jakieś 2 tygodnie cewnik moczowodowy, a na pół dnia ten zwykły (tzn. ten wystający z pęcherza i zawieszany na brzegu łóżka - nie wiem, jak to się nazywa prawidłowo

Miał więc kilka godzin na to, żeby się z tym pogodzić i psychicznie nastawić - lepsze to niż późniejszy szok.
Ten cewnik DJ to jeszcze pół biedy, jego nie widać i prawie nie czuć, ale w związku z tym "zwykłym" to mąż w zasadzie nic nie jadł, dopóki mu tego nie wyjęli (czyli 6 godzin) - bo obawiał się, że dostanie biegunki (CU bywa złośliwe) i co wtedy (?), biegać do WC się za bardzo nie da

To po prostu zdjęcia RTG - najpierw przeglądowe jamy brzusznej, a potem wstrzykują dożylnie kontrast i co jakieś 5 minut robią kolejne zdjęcia.BlackRose pisze:A jak się odbywa ta urografia, jak to wygląda? Zwykłe rtg, tylko coś wstrzykują wcześniej? A przygotowanie jakieś, jak to w praktyce?
Całość trwa w sumie jakieś pół godziny.
A przygotowanie...no niestety jelita muszą być oczyszczone, żeby było wszystko wyraźnie widać na tym RTG.
Ale nie musi to być perfekcyjne wyczyszczenie, bo to nie badanie jelit przecież.
Pewnie inaczej to wygląda, jak idzie się np. ambulatoryjnie do przychodni w wyznaczonym dużo wcześniej terminie, a inaczej w szpitalu z dnia na dzień (jak u nas).
U męża wyglądało to tak, że lekka kolacja + od rana nie mógł już nic jeść, kilka razy dali mu Espumisan i zrobili lewatywę.
W grę wchodził też Fortrans wieczorem, ale u niego na szczęście zrezygnowali ze względu na CU, żeby bez sensu nie podrażniać jelit.
A z kolei po badaniu trzeba bardzo dużo pić, żeby wypłukać ten kontrast.
U męża ten ból był najsilniejszy w okolicy nerki (na plecach) - u niego akurat lewej - a promieniował w kierunku łopatki oraz do podbrzusza i pachwiny.BlackRose pisze:Pytam, bo coś mnie pobolewa w okolicy lędźwi jakby, na dole pleców, tak jakby nery właśnie, jakby mi mało było jelitowych problemówTakie skurcze
Wg niego to jest ból 10/10 (a ma z czym porównać, bo sporo już przeżył) - także jeśli to tylko "takie skurcze", to może to być tzw. "piasek".
Na początek zrób po prostu badanie moczu w tym kierunku + ewentualnie skierowanie do urologa.
Albo może jakieś bóle stawowe Ci tak promieniują, np. z biodra, czy z kręgosłupa
